pl enua pomnik historii
filmfilmpiszą o nas film
banner

Napisali o nas:

foto

O wielkim dziedzictwie polskiej kultury i wierze, która jest młoda Ewangelią, mówił biskup płocki w Czerwińsku n. Wisłą.

Właśnie minęło 50 lat od podniesienia romańskiego kościoła w Czerwińsku do godności bazyliki mniejszej. Z tej okazji Mszy św. w jednym z najstarszych kościołów diecezji przewodniczył bp Piotr Libera. Liturgia była transmitowana przez TVP Polonię.

W homilii kaznodzieja odniósł się do historii i dziedzictwa czerwińskiego opactwa, w którym kryje się "genius loci - geniusz miejsca tej nadwiślańskiej ziemi", bo w nim wymownie wybrzmiewa historia Polski i wyraża się wiara Kościoła.

Rozważając Ewangelię św. Marka (7, 31-37) o uzdrowieniu głuchoniemego, zwrócił uwagę, że Jezusowego wezwania "Effatha" potrzebują nasze czasy.

- Jak wciąż trzeba to słowo powtarzać! Effatha! Otwórz się! Otwierajmy się na świat sprawdzonych wartości polskiej historii, zapoczątkowanej przy chrzcielnym źródle Mieszka I! Na świat Bożych wartości, wartości życia naszych świętych: Wojciecha, Stanisława Biskupa, Stanisława Kostki, Siostry Faustyny, Jana Pawła II, Księdza Jerzego, Prymasa Tysiąclecia! W dokonującej się odbudowie Rzeczpospolitej otwierajmy się także na świat wartości wskazanych przez naszych największych: Piłsudskiego, Dmowskiego, Paderewskiego, Korfantego, Karskiego, Lecha Kaczyńskiego. Nauczycieli wartości mamy tutaj! Niepotrzebne jest nam szukanie sędziów i adwokatów polskich spraw za granicą, niepotrzebna jest uprawiana na siłę "pedagogika wstydu", niepotrzebna "polityczna poprawność" tamtejszych niechrześcijańskich, często zepsutych elit!

- Effatha! Otwórz się! Otwórz się na piękno, głębię wiary. Bo jesteś głuchoniemy, niedowidzący, jeśli nie potrafisz dostrzec piękna i głębi: modlitwy, medytacji, pielgrzymki! Jeśli nie słyszysz tajemniczego głosu płynącego z Ewangelii, z "Mszy" Bacha czy z "Modlitwy Pana Cogito podróżnika" Herberta! Jeśli w ludzkiej wierze i jej poszukiwaniu widzisz tylko zbędny balast, w Kościele - tylko brud, w księdzu - tylko "kler". Tak, jest słabość i grzech, ale to nie jest prawda o wierze, o Kościele, o księdzu! Cała prawda! Wołam o to z Czerwińska, w roku tego cudownego, czystego, młodziutkiego św. Stanisława Kostki, pochodzącego także stąd, z Mazowsza! - mówił w homilii bp Libera.

Publikujemy kazanie bp. Piotra Libery

Czcigodni Księża Salezjanie, z Księdzem Inspektorem na czele. Umiłowani Kapłani Diecezji Płockiej, Szanowni Przedstawiciele Władz państwowych, samorządowych, oświatowych, Szanowni ludzie mediów, szczególnie Telewizji Polonia, od tylu już lat trudzącej się wokół łączenia polskich serc – tych tutaj i rozsianych hen po świecie! Umiłowani Bracia i Siostry zgromadzeni przy ołtarzu i łączący się z nami dzięki transmisji telewizyjnej,

Pozdrawiam Was z pięknego, nadwiślańskiego Czerwińska, położonego niemal w połowie drogi z Warszawy – stolicy Polski do Płocka – historycznej stolicy Mazowsza. To właśnie stąd, dzięki sygnałowi telewizyjnemu, wielu Polaków karmi się tej niedzieli słowem Bożym. A jest to dzisiaj słowo nadziei zapisane w Księdze proroka Izajasza, w psalmie 146 oraz w Liście Jakuba Apostoła:

"Powiedzcie małodusznym: «Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg ...! On sam przychodzi, by was zbawić»". "Bóg wiary dochowuje na wieki, uciśnionym wymierza sprawiedliwość, Ochrania sierotę i wdowę, lecz występnych kieruje na bezdroża". "Czy Bóg nie wybrał ubogich tego świata na bogatych w wierze oraz na dziedziców królestwa przyobiecanego tym, którzy Go miłują?". Jak bardzo odpowiadają te słowa genius loci - geniuszowi tego miejsca, tej ziemi – nadwiślańskiej ziemi nadziei!

Chyba najlepiej prawdę tę oddał Ernest Bryll, a potem wyśpiewał niezapomniany Marek Grechuta: "Ta ziemia taka czysta, jakby umieciona skrzydłem aniołów /cicha i równinna tyle już wycierpiała, a zawsze dziecinna /ufa, że dobroć jest tylko dobrocią a prawo tak jest prawem /jak pola się złocą, kiedy żyto dojrzewa, jak zimą śnieg pada. /Tu wierzą wciąż, że sąsiad szanuje sąsiada, że chleb jest święty, jeszcze świętsza praca! /W dalekich ziemiach - za to umierali moi ojcowie /za gniazdo bociana,
za chleb, /za tę równinę, co niepokalana, /za to powietrze ze wszystkich mądrości najzdrowsze, /za ludzi zgodnych, mądrych, i cierpliwych, /za najwierniejszych z wiernych, uczciwych z uczciwych, /za mą Ojczyznę, Polszczyznę, Mazowsze - /w dalekich ziemiach za to umierali".

Ojczyzna, Polszczyzna, Mazowsze... Czerwińsk... Już w drugiej połowie XI wieku właśnie tutaj król Bolesław Śmiały wraz z pierwszym biskupem płockim biskupem Markiem zaprosili benedyktynów z ich ora et labora, "módl się i pracuj", żeby uczyli modlitwy, uprawy ziemi i trójpolówki (truskawki pewnie jeszcze nie, a jakie tu uprawiają truskawki, Drodzy Telewidzowie, jakie!). Kilkadziesiąt lat później rządzący Polską z Płocka Bolesław Krzywousty wraz z moim wielkim poprzednikiem biskupem Aleksandrem z Malonne sprowadzili do Czerwińska nowo powstały zakon kanoników regularnych. I to książę Krzywousty wraz z biskupem Aleksandrem ufundowali tutaj tę wspaniałą, romańską świątynię. To tu Władysław Jagiełło, ciągnąc na Grunwald, przeprawił się przez zmontowany w ciągu pół dnia czerwiński most na Wiśle, świetne dzieło ówczesnej polskiej myśli technicznej. Król wraz z księciem Witoldem zatrzymał się w klasztorze, a płocki biskup Jakub z Korzkwi – (tak to wspomina ksiądz kanonik Jan Długosz) - po wielkiej Mszy Świętej, sprawowanej dla całego zgromadzonego rycerstwa "jako pasterz tej diecezji - miał kazanie w języku ludowym. Rozprawiając wiele na temat wojny sprawiedliwej i niesprawiedliwej ..., wykazał, że wojna podjęta przez króla z krzyżakami jest jak najbardziej słuszna, a swoim darem przekonywania zapalił serca wszystkich słuchających żołnierzy do obrony Królestwa i ojczyzny i do podjęcia walki z wrogiem". Mijały wieki, carscy namiestnicy wyrzucili stąd zakonników, aż 95 lat temu, w 1923 roku, kolejny mój wielki poprzednik, czciciel św. Jana Bosko, męczennik niemieckiego obozu w Działdowie Błogosławiony Abp Antoni Julian Nowowiejski, sprowadził do Czerwińska księży salezjanów, którzy rozpoczęli tu swoją wszechstronną działalność duszpasterską, społeczno-oświatową, patriotyczną, muzyczną, teatralną, ze sławnymi misteriami Męki Pańskiej. Cóż jeszcze dodać, co powiedzieć? Może tak po mazowiecku: Chwała Wam za to, Umiłowani Bracia Salezjanie! Chwała!

8 września 1968 roku, a więc okrągłe 50 lat temu, odbyła się w Czerwińsku wielka uroczystość – błogosławiony papież Paweł VI nadał tej świątyni tytuł bazyliki mniejszej! To właśnie ten Złoty Jubileusz Czcigodnej Bazyliki Czerwińskiej, jednej z najstarszych w Polsce, jest głównym powodem naszego tutaj zgromadzenia, naszej dzisiejszej Uroczystości! Dwa lata później Kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, zwieńczył papieskimi koronami obraz Matki Bożej Czerwińskiej, Matki Bożej Pocieszenia, a 12 września 1971 roku, kilka miesięcy po masakrze robotników w Gdańsku, był tu kardynał Karol Wojtyła i śpiewano: "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie". Podwarszawski Zakroczym i Czerwińsk stały się wtedy znaczącymi ośrodkami, w których formowano świadomość patriotyczną mazowieckich rolników i plantatorów. Matka Boża Pocieszenia stała się prawdziwą pociechą ludu tej ziemi w latach dogorywającego komunizmu!

Odczytana przed chwilą Ewangelia ukazuje nam Jezusa Chrystusa, jak nauczając, idzie przez miasta i wsie Ziemi Świętej. Podczas tej wędrówki, gdzieś po północno-wschodniej stronie Jeziora Galilejskiego, nasz Pan dokonuje cudu uzdrowienia głuchoniemego. Wkłada palce w jego uszy, język dotyka śliną i wypowiada słowo: Effatha– "Otwórz się!". Jak bardzo tego Effatha potrzebują – Drodzy Moi - nasze czasy! Jak wciąż trzeba to słowo powtarzać!

Effatha! Otwórz się! Otwierajmy się na świat sprawdzonych wartości polskiej historii, zapoczątkowanej przy chrzcielnym źródle Mieszka I! Na świat Bożych wartości, wartości życia naszych świętych: Wojciecha, Stanisława biskupa, Stanisława Kostki, Siostry Faustyny, Jana Pawła II, Księdza Jerzego, Prymasa Tysiąclecia! W dokonującej się odbudowie Rzeczpospolitej otwierajmy się także na świat wartości wskazanych przez naszych największych: Piłsudskiego, Dmowskiego, Paderewskiego, Korfantego, Karskiego, Lecha Kaczyńskiego. Nauczycieli wartości mamy tutaj! Niepotrzebne jest nam szukanie sędziów i adwokatów polskich spraw za granicą, niepotrzebna jest uprawiana na siłę "pedagogika wstydu", niepotrzebna "polityczna poprawność" tamtejszych niechrześcijańskich, często zepsutych elit!

Effatha! Otwórz się! Otwórz się na piękno, głębię wiary. Bo jesteś głuchoniemy, niedowidzący, jeśli nie potrafisz dostrzec piękna i głębi: modlitwy, medytacji, pielgrzymki! Jeśli nie słyszysz tajemniczego głosu, płynącego z Ewangelii, z Mszy Bacha czy z "Modlitwy Pana Cogito podróżnika" Herberta! Jeśli w ludzkiej wierze i jej poszukiwaniu widzisz tylko zbędny balast, w Kościele – tylko brud, w księdzu – tylko "kler". Tak, jest słabość i grzech, ale to nie jest prawda o wierze, o Kościele, o księdzu! Cała prawda! Wołam o to z Czerwińska, w roku tego cudownego, czystego, młodziutkiego św. Stanisława Kostki, pochodzącego także stąd, z Mazowsza! Miał zaledwie 18 lat, ten polski, mazowiecki szlachcic - syn zakroczymskiego, a przez to i czerwińskiego kasztelana, gdy jak najlepszy piechur szedł przez kawał Niemiec, Austrii i Włoch, żeby u boku Ojca świętego bronić ideału Chrystusowej wiary! Z imieniem Maryi na ustach! Z renesansowym hasłem Ad maiora natus sum!– "Do wyższych rzeczy jestem zrodzony!".

To dobry ideał! Możesz go przyjąć, żyć nim! Wystarczy tylko Twoje Effatha! Amen!

linia
foto

Czerwińsk świętuje 50. rocznicę nadania romańskiemu kościołowi godności bazyliki mniejszej.

Od 50 lat nad wejściem do romańskiej świątyni widnieje papieski herb – to znak szczególnego przywileju, jaki temu miejscu nadał papież Paweł VI, wynosząc kościół do godności bazyliki mniejszej. Ale kto zna bogatą historię tego miejsca, której w diecezji równa się tylko Tumskie Wzgórze i katedra w Płocku, nie dziwi się temu szczególnemu wyróżnieniu. – Szczycimy się tym papieskim przywilejem, ale jeszcze bardziej dziękujemy za żywe znaki łaski Bożej i orędownictwa, jakie w tym miejscu otrzymujemy przez Maryję – mówił w czasie Mszy św. ks. Łukasz Mastalerz, proboszcz parafii.

Do szczególnej roli czerwińskiego wzgórza w historii Polski nawiązał również bp Piotr Libera, który przewodniczył Mszy św. Mówił o jego benedyktyńskich początkach, obecności w tym miejscu kanoników regularnych, chwale królewskiej przeprawy przez Wisłę Władysława Jagiełły i płomiennym kazaniu bp. Jakuba z Korzkwi, o maryjnej pobożności i ciężkiej pracy rolników, przypomniał także o 95 latach wytężonej salezjańskiej pracy wychowawczej i duszpasterskiej. Jakby dopełniając słowa biskupa, ks. Andrzej Wujek, inspektor prowincji warszawskiej księży salezjanów, nazwał to miejsce "wspaniałym dziełem sztuki, twierdzą wiary i siedzibą nauczania i sztuki, gdzie ludzie uczeni znajdują inspirację i spotykają Boga, a ludzie prości przybywają tu z pobożności i przekonują nas, że nic nie może przeszkodzić Bogu czekającemu na człowieka".

Na początku liturgii, która była transmitowana przez TVP Polonię, bp Piotr pobłogosławił nowe serca starych czerwińskich dzwonów, które na nowo zaczęły bić w jubileuszowym roku czerwińskiej bazyliki.

https://plock.gosc.pl/doc/5015996.Tu-nic-Bogu-nie-przeszkodzi

linia
foto

608 lat temu wojska Władysława Jagiełły przeprawiły się przez Wisłę. Temu wydarzeniu poświęcono pierwszą edycję projektu "Most Jagiełły. Czerwińskie spotkania z historią i kulturą średniowiecza".

Szereg bractw rycerskich, grup rekonstrukcyjnych i rzemieślników z różnych stron Polski wzięło udział w pikniku edukacyjno-historycznym, którego głównym punktem było odtworzenie odcinka mostu na Wiśle i historycznej przeprawy naszego oręża.

- Budowa wojskowego mostu pontonowego na tak szerokiej przeszkodzie wodnej, jaką była Wisła, były wówczas pierwszym takim wydarzeniem w Polsce i w tej części Europy – mówił Tadeusz Dzikowski, prezes Stowarzyszenia Saperów Polskich, które jest spadkobiercą historycznych tradycji saperskich. - Jak podaje Długosz, most budowano pół dnia, a przez trzy dni przeszło przez niego ponad 20 tysięcy wojsk, kilka tysięcy wozów i wołów. Ta wyprawa to kamień węgielny w historii polskich saperów – dodawał Dzikowski.

- To ważne, że celebrujemy nie tylko te najbardziej znane wydarzenie, jak bitwa grunwaldzka, ale dostrzegamy też wagę przedsięwzięć pozornie mniej efektownych, ale na pewno równie efektywnych. To od tej przeprawy rozpoczął się zwycięski szlak polskiego oręża na Krzyżaków – oceniał Piotr Nowakowski, reprezentujący Muzeum Bitwy pod Grunwaldem.

Średniowieczny korowód, który przeszedł ulicami Czerwińska na bulwar wiślany, gdzie zaprezentowano tytułowy fragment "mostu Jagiełły" i odsłonięto pamiątkową tablicę, rozpoczął dwudniowe wydarzenie. - Ten projekt to fenomenalna okazja do spotkań i rozmów o naszej historii, a dla najmłodszych lekcja, jak żyło się w czasach średniowiecznych. Czerwińsk wpisuje się w te wszystkie wydarzenia, które od niemal tysiąca lat towarzyszą nam, Polakom – stwierdzał Marcin Gortat, wójt gminy Czerwińsk nad Wisłą.

Z jarmarkiem w ogrodach klasztornych wiązały się turnieje rycerskie i łucznicze, pokazy tańca dawnego, warsztaty rzemieślnicze oraz gry i zabawy plebejskie. Odprawiono Mszę św. trydencką, według formularza z 1410 roku.

linia
foto

Kiedyś tańczyła w nocnych klubach, teraz jest zakonnicą i tańczy dla Boga - s. Anna Nobili z Włoch była gościem Campo Bosco.

Dziś trudno uwierzyć, że ta drobna, roześmiana i skromnie ubrana zakonnica z Włoch tańczyła kiedyś dla niejednej męskiej widowni w półmroku nocnych klubów. Od niemal 10 lat prowadzi szkołę tańca o znamiennym tytule "Holy Dance" (Święty Taniec). Zaczęło się od dwóch uczennic i wkrótce, niczym w efekcie kuli śniegowej, grupa doszła do kilkudziesięciu osób.

- Na początku nie wiedziałam, że młodych interesuje taniec połączony z wiarą. Zrozumiałam, że jest inaczej - mówiła s. Anna na spotkaniu z uczestnikami Campo Bosco. - Zaczęliśmy naszą drogę, modląc się ciałem. Modlimy się zawsze na początku i na końcu naszych zajęć, raz w miesiącu tańczymy przed Jezusem Eucharystycznym. Przeprowadzamy dni skupienia na podstawie słowa Bożego, które później wprowadzamy w taniec - opowiadała. Dziś istnieje Towarzystwo o tej samej nazwie, a we Włoszech powstało już kilka takich szkół. Może czas na Polskę?

- Zapisałam się do szkoły, mając 10 lat, bardziej dla zabawy, bo nie wiedziałam, o co w tym chodzi. Ale będąc tam przez kilka lat, zaczęłam rozumieć, że tańczę dla Jezusa. Będąc w tej szkole, narodziłam się na nowo. Spotkałam również wspaniałe osoby, które pomagają mi w trudnych momentach - mówiła 18-letnia Aurora, jedna z uczennic szkoły "Holy Dance", które zatańczyły z s. Anną na festiwalowej scenie.

A opowiedziały tańcem m.in. ewangeliczną scenę spotkania Samarytanki z Jezusem przy studni Jakuba. Na jej historię nakładała się niejako historia samej siostry Anny, która doświadczała głodu miłości. Włoska zakonnica, która dziś tańczy dla Boga, opowiadała o swoim życiu. Najpierw o rozwodzie rodziców w jej dzieciństwie. - Tata często bił mamę. Ojciec nie otrzymał miłości, dlatego nie umiał jej przekazać innym. Jednak ja, moi bracia i mama zawsze go kochaliśmy, bo miłość jest zawsze większa od nienawiści! - mówiła z przekonaniem.

Jako nastolatka boleśnie doświadczała pustki, braku miłości, braku akceptacji przez rówieśników. Robiła więc wszystko, by tę akceptację zdobyć. Zaczęła się malować, chodzić w kosztowych ubraniach, których kupno wymuszała na matce. Chciała mieć koleżanki, ale te obawiały się jej jako pięknej rywalki. - Później byłam w związku z chłopakiem. W nocy mnie wykorzystywał, w dzień byłam nikim dla nikogo. Kiedy zrozumiałam, że on mnie nie kocha, zostawiłam go i byłam bardzo zbuntowana. Ten bunt przerodził się w to, by nie żyć w ciągu dnia, ale w nocy - wspominała na Campo Bosco s. Anna Nobili.

Zaczął się zjazd po równi pochyłej. Praca w pubach, bywanie w nocnych klubach, alkohol, kolejne, liczne związki z chłopakami. - Czułam się coraz bardziej brudna…- wspominała późniejsza zakonnica. Po kursie tańca weszła w świat show biznesu, podróżowała po całym świecie. W tym czasie dom rodzinnym stał się dla niej hotelem. - Zawsze przed wyjściem malowałam się przez godzinę. Moja mama przyszła pewnego wieczoru z Pismem Świętym w ręku, mówiąc mi, że jest ono piękne. Potem każdego wieczoru przychodziła z Pismem Świętym i zapraszała mnie na Eucharystię, ale ja mówiłam jej: "Idź sama, to jest dla starych". Zaczęłam bluźnić, buntować się - wspominała.

Jednak za namową pewnej osoby poszła na dzień skupienia. Potem była Msza, na której nieznany ksiądz powiedział: "Jezus cię kocha, ciebie, która jesteś tu po raz pierwszy". Zaczęła się droga powrotu, ale niełatwa i nie od razu. Noc wciąż pociągała Annę swoimi przyjemnościami, a w dzień chodziła na Mszę św., bo tam spotykała Jezusa, który "pachniał czystością".

Pewnego dnia porzuciła dawne życie. Na pewien czas porzuciła też taniec, bojąc się, że był od złego ducha. Wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Pracownic Domu Świętego w Nazarecie. Teraz tańcem chwali Boga i ewangelizuje; sama nazywa siebie "baletnicą Pana Boga".

Mocna opowieść s. Anny zakończyła się piękną adoracją Najświętszego Sakramentu, w której można było zobaczyć, co Włoszka miała na myśli, mówiąc: "tańczymy przed Jezusem Eucharystycznym". Modląc się, prosiła m.in. o uwolnienie młodych ludzi z różnych zniewoleń, szczególnie związanych z nieczystością. Zachęcała też campowiczów, by codziennie czytali Pismo Święte, by karmili się słowem Bożym.

Siostra Anna jest jednym z gości tegorocznego Campo Bosco, który jest festiwalem słowa, muzyki, modlitwy i różnych form sztuki. W tym roku nosi on hasło: "FreeDom - Wolność jest w nas".
https://plock.gosc.pl/doc/4982059.Baletnica-dla-Jezusa

linia
foto

CAMPO BOSCO 2018
Dwa hymny - nasz narodowy i do Ducha Świętego - wybrzmiały przy murach romańskiej bazyliki. To była modlitwa młodych w 100. rocznicę odzyskania niepodległości.

To właśnie wolność była głównym tematem tegorocznego festiwalu u salezjanów w Czerwińsku. Hasło: "FreeDom - Wolność jest w nas!" nawiązywało do 100. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę, ale i do ewangelicznego przesłania: "Poznacie prawdę, a prawda Was wyzwoli" (J 8,32). W czterodniowym spotkaniu uczestniczyło ponad 500 młodych z różnych części Polski, a także z Włoch i Paragwaju.

- To wydarzenie duchowe i wychowawcze, które trwa już od 25 lat. Jest ono coraz bardziej kreowane przez młodych, bo to oni proponują tematykę spotkań, a my, salezjanie, dbamy o ich jakość, z drugiej strony - festiwal jest propozycją innego spędzenia tych czterech dni w roku, jest propozycją alternatywnej kultury, okazją do modlitwy, zabawy i warsztatów. To wspaniali i odpowiedzialni wolontariusze. To konferencje, mocne świadectwa i warsztaty, aby młody człowiek własną głową, rękami, nogami potrafił coś więcej dobrego uczynić w swym życiu - mówi ks. Przemysław Kawecki, koordynator Campo Bosco.

Tegoroczny festiwal rozpoczęła sugestywna procesja do polowego ołtarza przy bazylice, gdzie znajduje się pomnik dwóch krzyży grunwaldzkich. Młodzież niosła 100 zapalonych świec, na pamiątkę 100 lat od odzyskania niepodległości. - W drodze odśpiewaliśmy dwa hymny: Polski i do Ducha Świętego. To była modlitwa wdzięczności za niepodległość i prośba o wolność wewnętrzną dla nas - mówi ks. Kawecki.

Na spotkaniach wybrzmiała przestroga, aby łatwo nie oddawać swojej wolności i aby wybrać Jezusa, odrzucając za siebie swoje stare świństwa i grzechy. - Widziałem, że w tych młodych coś się przełamywało, że wstawali i wzruszeni szli do Najświętszego Sakramentu. Tak, ten mały festiwal porusza młodych i udowadnia, że istnieje świat wolnych ludzi - dodaje ks. Przemek Kawecki.

Campo Bosko zakończyło się posłaniem nowego misjonarza salezjańskiego, który rozpocznie pracę w Meksyku.

linia
foto

Ministranci już po raz trzeci pielgrzymowali do sanktuarium maryjnego w Czerwińsku n. Wisłą.

Po raz trzeci do Czerwińska n. Wisłą. przybyli ministranci, lektorzy, ceremoniarze, a także członkowie scholi i dziecięcych zespołów muzycznych.

W czasie wspólnej modlitwy, której przewodniczył pasterz płocki, bp Piotr Libera, uczestnikom pielgrzymki towarzyszyły relikwie św. Stanisława Kostki i jego zawołanie: "Ad maiora natus sum!". Wraz z młodymi modlili się ich duszpasterze i opiekunowie.

- W imieniu całej wspólnoty salezjańskiej, witam was gorąco w progach sanktuarium. Gromadzimy się dziś na wzgórzu czerwińskim, u stóp Matki Bożej Pocieszenia. W Piśmie św. góra jest miejscem spotkania człowieka z Bogiem, doświadczenia Jego obecności. Takim miejscem jest również każda liturgia, w której z wiarą bierzemy udział. Niech ta pielgrzymka nam wszystkim, szczególnie w roku św. Stanisława, pomoże odnaleźć tę świętą obecność, a wraz z nią właściwą drogę powołania i życia, do której wzywa nas Bóg - witał młodych ks. Łukasz Mastalerz, kustosz sanktuarium.

Bp Piotr Libera zwrócił uwagę, że do czerwińskiego sanktuarium pielgrzymują ci, dla których służba przy ołtarzu stanowi ważny wymiar życia. - Niezależnie od tego, który raz uczestniczymy w pielgrzymce, mam nadzieję, że dla wszystkich to będzie piękny i dobry dzień, który na długo pozostanie w naszej pamięci – bo przecież wszystkich nas: i najmłodszych obecnych tu ministrantów, i starszych lektorów, i kapłanów, którzy z wami przybyli, i nawet mnie, waszego biskupa, łączy jedno. Co takiego? Ołtarz Pana, przy którym każdy służy na miarę swoich własnych możliwości - mówił w czasie kazania bp Piotr.

Odnosząc się do pierwszego czytania, szczególną uwagę zwrócił na historię powołania Elizeusza. - Prorok Eliasz zarzucił na jego ramiona swój płaszcz, okazując w ten sposób, że Elizeusz został wybrany na proroka – Bóg wezwał go do swojej służby. My także zostaliśmy wezwani przez Pana, aby służyć Mu w sposób szczególny. Tak samo, jak płaszcz Eliasza przyozdobił ramiona Elizeusza, tak nasze ramiona przyozdobiły komże, alby, a w przypadku kapłanów - stuły i ornaty. Ten strój jest znakiem naszego wybrania. Jezus powołał nas, byśmy służąc przy Jego Ołtarzu, jak najlepiej sami przeżywali Eucharystię i innym pomagali ją przeżywać - akcentował bp Libera.

Przypomniał, że obecny pośród młodzieży w swoich relikwiach ich patron św. Stanisław Kostka, również został powołany i wybrany przez Boga jak prorok Elizeusz. - Bóg też zarzucił na niego swój płaszcz, którym był strój zakonny, habit nowicjusza zakonu jezuitów. Stanisław opuścił ojczyznę, opuścił Rostkowo i rodziców, i stał się sługą Boga. Dziś wrócił nad Wisłę, do swoich, i wraz z nami pełni służbę liturgiczną ołtarza, tego ołtarza, który jest w Niebie, przed Bożym Tronem - mówił biskup.

Zwrócił uwagę, że służba przy ołtarzu, na którym sprawowana jest ofiara Jezusa, to najbardziej zaszczytna funkcja, jaką mogą pełnić osoby świeckie. - Wy, drodzy ministranci i lektorzy, pomimo swego młodego wieku stajecie blisko wydarzeń, których nikt z ludzi nie potrafi w pełni zrozumieć. Z wielką pokorą i szacunkiem poświęcacie swój czas i zdolności, by służyć tej tajemnicy, jaka dokonuje się w czasie każdej Mszy św. W ten sposób doświadczacie bliskości tego samego Jezusa, który przed dwoma tysiącami lat wędrował ścieżkami Palestyny. Jego bliskość każdemu z nas powinna pomagać w przestrzeganiu przykazań i życiu Ewangelią na co dzień - zwracał się do młodych bp Piotr.

- Ta dzisiejsza pielgrzymka, ma nam pomóc być bliżej Jezusa i żyć Jego Ewangelią. Ma nam także pomóc w dokonywaniu mądrych życiowych wyborów i podejmowaniu dobrych decyzji. Jest ona okazją do pogłębienia naszej wiary. Tak liczne zgromadzenie na Eucharystii pokazuje nam, że na drodze wiary i służby przy ołtarzu Pana nie jesteśmy osamotnieni. Jest nas wielu. Bądźcie mu zatem wierni. Wsłuchujcie się w Jego słowo. Wprowadzajcie to słowo w życie. Idźcie zawsze drogą Jego przykazań. I niech wam w tym pomaga każde spotkanie z Jezusem, niech św. Stanisław Kostka uprasza dla was potrzebne łaski - zachęcał młodych biskup płocki.

Po zakończonej Eucharystii wytypowani wcześniej ministranci zostali odznaczeni medalem "Ministrant roku", a dla tych z najdłuższym stażem zostały wręczone medale "Ad maiora natus sum". Dodatkowo mieli czas na wspólne świętowanie i zabawy, a także mogli wziąć udział w sportowej rywalizacji i wykazać się wiedzą o Czerwińsku.

- Inicjatywa tych spotkań zrodziła się z chęci pokazania, że jest nas wielu. Bo być może w parafii dostrzegamy niewielu, a tutaj widać, że jest w nas siła. Są z nami również schole, aby pokazać, że one również ubogacają liturgię swoim śpiewem. Bycie ministrantem to wyróżnienie, ale również zagrożenie swoistą niepopularnością. Tym wszystkim dzisiaj zgromadzonym chcemy powiedzieć, że dziękujemy za zaangażowanie, wysiłek i silną wolę. Ministranci, to kuźnia powołań. Wierzę, że z tych młodych ludzi będzie wielu dobrych księży, którzy zapalą w innych pragnienie, by być bliżej ołtarza. Być bliżej ołtarza, to być bliżej świętości, a przez to mieć więcej do powiedzenia dzisiejszemu światu, swoim rówieśnikom. Życzę młodym, aby nie bali się świętości, stawali bliżej ołtarza i z ochotą wypełniali zastępy seminarium - zwrócił uwagę ks. Artur Janicki.

Zapytaliśmy, co pociąga młodych ludzi do służby ołtarza. - Jestem ministrantem od 18 lat i to, co mnie trzyma przy ołtarzu, to cisza i skupienie, którego brakuje mi gdzie indziej. Dla mnie to wielkie wyróżnienie i uwieńczenie tego wszystkiego, co Bóg mi ofiarowuje każdego dnia. Tylko przy ołtarzu moje myśli są spokojne, moje serce nie lęka się niczego i tylko tam jestem wolny. Ta służba przy ołtarzu pomaga mi napełnić się energią na kolejny dzień - dzieli się Mateusz Smurlik, ministrant w parafii św. Anny w Serocku.

- Od 16 lat jestem w liturgicznej służbie ołtarza. I nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Ta służba daje mi wewnętrzną siłę do stawiania walki z trudnościami dnia codziennego. Mam to wyróżnienie, że prócz kapłana jestem drugi, który może stanąć do ołtarza Pańskiego. Czuję radość i dumę, że wytrwale przychodzę i dziękuję za to, co mam. Ponadto daję świadectwo, mimo tych krzywy spojrzeń, że z radością można wyznawać wiarę, do której wszyscy jesteśmy wezwani - dzieli się Artur Sternik, ministrant z parafii Pomiechowo.

- Służba w Kościele jest dla mnie wyróżnieniem, a zarazem wyzwaniem. Stając przy ołtarzu, daję świadectwo, że wiara nie tylko mobilizuje, ale także pomaga. Pokazuję swoim rówieśnikom, że służba przy ołtarzu wcale nie jest nudna. Dzięki niej lepiej można przeżywać Eucharystię i dalej nieść swoją posługę innym - przyznaje Mateusz Szymański, ministrant czteroletnim doświadczeniem z parafii Karniewo.
https://plock.gosc.pl/doc/4814767.Komza-jak-plaszcz-proroka

linia
foto

U stóp czerwińskiego sanktuarium rozgrywa się Misterium...

Na terenie XII-wiecznego opactwa, u stóp Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia rozgrywa się czerwińskie Misterium Męki Pańskiej. Spektakl rokrocznie podziwia kilka tysięcy pielgrzymów z całej Polski, których niezmiennie porusza odzwierciedlenie ostatnich godzin życia Jezusa Chrystusa.


Chętnych na jednodniowe rekolekcje nie brakuje, co cieszy księży salezjanów. Są nawet grupy z Zakopanego, Lublina, Białegostoku, czy Gdańska. - To niewiarygodne, że ludziom chce się jechać przez pół Polski na takie wydarzenie. Widać, że jest zapotrzebowanie na tę formę sztuki, na taką formę pogłębiania swojej duchowości, bo przecież temu ma służyć to przedsięwzięcie – przyznaje ks. Przemysław Kawecki z Salezjańskiego Ośrodka Młodzieżowo-Powołaniowego "Emaus" w Czerwińsku nad Wisłą, głównego organizatora misterium.

Wielkopostne przedstawienie w tym roku poprzedzone jest etiudą wprowadzającą do Misterium Męki Pańskiej, wplecioną na okoliczność setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Etiuda rozpoczyna się po powstaniu styczniowym, zsyłką Polaków na Sybir. - Widz może przypomnieć sobie ważne wydarzenia z historii naszego kraju. Ta część kończy się mocnymi słowami z 1979 roku Jana Pawła II: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!" - opisuje ks. Przemysław. - Potem przypominamy już sobie gdzie jest źródło wolności, czyli Jezus Chrystus - dodaje salezjanin.

W misterium występują byli wychowankowie i przyjaciele ośrodka z różnych salezjańskich ruchów, którzy stali się profesjonalnymi aktorami, bądź są pracownikami instytucji kultury i tam realizują swoje zamiłowanie do aktorstwa. - Ale mamy również w obsadzie panią psycholog, czy też menadżera. To ekipa, która rozstrzelona jest po mapie całej Polski, a która co weekend do nas przyjeżdża – mówi ks. Przemysław Kawecki. - Misterium to sztuka na wysokim poziomie. U nas się nic nie udaje. To blisko dwie godziny teatru na żywo, mocnego, dobrego, interesującego – dodaje duchowny. - Od tego roku wzbogaciliśmy spektakl piękną muzyką wykonywaną na instrumentach, które występują na kartach Pisma Świętego. Zbierano je po całym Bliskim Wschodzie. Dzięki temu wartość przedstawienia niewątpliwie wzrasta.

Czerwińskie misterium wystawiane jest w marcowe soboty (godz. 10,13 i 16) i niedziele (godz. 11 i 14). Ostatni spektakl odbędzie się 25 marca w Niedzielę Palmową Męki Pańskiej.

https://plock.gosc.pl/doc/4545707.Rekolekcje-jednego-dnia

linia
foto

Powoli, ale konsekwentnie salezjanie starają się zabezpieczyć cenny zabytek - czerwińską bazylikę; wkrótce ruszą prace konserwatorskie przy wieży północnej.

Charakterystycznym elementem romańskiej bryły XII-wiecznej bazyliki Zwiastowania NMP w Czerwińsku nad Wisłą są masywne, czworoboczne wieże. Ich zabezpieczenie stało się obecnie jednym z priorytetów prac remontowych podejmowanych przez salezjanów - gospodarzy tego miejsca. Dzięki dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, która ma pokryć większą część kosztów, będą możliwie prace na bardziej zniszczonej wieży północnej.

- Ta wieża w połowie XIX wieku przez pewien czas pozbawiona była zadaszenia - przypomina ks. Łukasz Mastalerz SDB, proboszcz parafii i kustosz sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia. Stan ten można zobaczyć jeszcze na starych rycinach. Być może właśnie wtedy dokonało się największe spustoszenie w licu murów. Główny budulec - kamień - zachwyca, ale gołym okiem widać, że ściany wież mają problem z zanikającym wapiennym spoiwem. Stan wieży północnej jest stabilny i nie grozi zawaleniem.

- W tylnej części wieży, od strony dachu nad nawą świątyni, widoczny jest cały nawis muru, który się odsklepił od reszty wieży. Konstruktorzy już od pewnego czasu zastanawiają się nad tym, jak to zrobić, aby - nie rozbierając od razu całej ściany - na powrót ją dosklepić. Planowane jest też położenie dachówki na szczycie wieży, w miejsce blachy miedzianej. Chodzi tu o powrót do oryginalnego pokrycia, a taka dachówka typu mich-mniszka znajdowała się zazwyczaj na romańskich obiektach.

Nie bez znaczenia jest też położenie bazyliki i klasztoru - na nadwiślańskiej skarpie. To bardzo malownicze usytuowanie jest jednocześnie przyczyną problemów tego obiektu, choćby poprzez oddziaływanie wilgoci i prądów powietrza. - Niebawem będą prowadzone badania skarpy, która prawdopodobnie się przemieszcza. Jeśli nasze podejrzenia potwierdzą się, trzeba będzie podjąć działania ratunkowe - mówi ks. proboszcz Mastalerz.

Czerwińska parafia pw. Zwiastowania NMP otrzymała też pieniądze z Lokalnej Grupy Działania z Urzędu Marszałkowskiego na rozpoczęcie remontu zabytkowej dzwonnicy opata Rafała. To charakterystyczna wieża-brama, która niegdyś była głównym wejściem do klasztoru. Dzięki kolejnej dotacji zakończy się także III etap prac związanych z wymianą dachu na czerwińskim klasztorze; remont obejmie skrzydło wschodnie obiektu. W czerwińskim kompleksie wyremontowano już dom rekolekcyjny, który może pomieścić do 42 osób.

- Wraz z moimi współbraćmi od prawie 100 lat troszczymy się o zachowanie dziedzictwa wiary, kultury i polskości pielęgnowanych przez wieki w tym miejscu - mówi ksiądz kustosz. - Prastara bazylika romańska wraz z przylegającym do niej klasztorem stanowi przepiękny pomnik naszej polskiej historii. To tu król Władysław Jagiełło przeprawiał się przez Wisłę, korzystając z "mostu łyżwowego". To tu powierzał Bogu losy naszej ojczyzny, a po odniesionym zwycięstwie pod Grunwaldem przybył i w dowód wdzięczności ofiarował jako wotum hełm i misiurkę. Przez wieki przybywali tu królowie i polscy książęta, by modlić się przed cudownym wizerunkiem Pani Mazowsza Matki Bożej Pocieszenia o potrzebne łaski w niełatwym zadaniu sprawowania władzy i mądrych rządów. W nowożytnej historii miejsce to swoją obecnością naznaczali kard. August Hlond (w klasztorze znajduję się muzeum z osobistymi pamiątkami prymasa Polski, przekazanymi do Czerwińska po jego śmierci), kard. Stefan Wyszyński i kard. Karol Wojtyła - św. Jan Paweł II - przypomina proboszcz czerwińskiej parafii.

Powoli, ale konsekwentnie salezjanie starają się zabezpieczyć cenny zabytek i stworzyć warunki do pracy z młodzieżą w charyzmacie założyciela św. Jana Bosko, jak i przybywających tu licznie grup pielgrzymów i turystów.

https://plock.gosc.pl/doc/3756566.Tu-gdzie-modlil-sie-Jagiello

linia
foto

Czerwińsk nad Wisłą stał się w tych dniach dobrą przystanią dla młodych.

Od czwartku 24 sierpnia do niedzieli 27 sierpnia w cieniu romańskiej bazyliki trwa Campo Bosco, doroczne spotkanie młodzieży związanej z salezjańskimi ośrodkami duszpasterskimi w całej Polsce, ale nie tylko. – Jest to wydarzenie duchowe i wychowawcze. Na nasze spotkanie jako gości zapraszamy osoby, które coś osiągnęły w swoim życiu, których może nie kojarzymy bezpośrednio i wyraźnie z Kościołem, ale które mogą zainspirować i podzielić się swoim doświadczeniem. W tym roku gościem będzie m.in. aktorka Agata Kulesza – mówi ks. Przemysław Kawecki, koordynator całego projektu, w którym wspiera go liczna grupa wolontariuszy.

– Pytaliśmy w ankiecie młodzież, o czym chciałaby w tym roku rozmawiać. Zaskoczyło nas, gdy wiele osób zaproponowało, abyśmy porozmawiali o... śmierci. Zaproponowaliśmy więc temat: „Urodzeni, by się nie bać”. Nawiążemy do praktyki ks. Bosko, aby przez jeden dzień przygotować się do własnej śmierci i tak jak on proponował, zrobić porządek w rzeczach osobistych, napisać ciepły i pełen wdzięczności list do najbliższych, wyspowiadać się i przyjąć Komunię. Zaprosimy ich na spotkania, koncerty, spektakle teatralne, warsztaty i panele, na konferencje naukowe oraz na Eucharystię i na spowiedź – opowiada ks. Kawecki.

Wokół Campo powstało środowisko młodzieży, wolontariuszy, którzy przygotowują to wydarzenie. To oni proponują temat i tworzą zaproszenia, oni czuwają nad porządkiem, a salezjanie są bardziej „kontrolerami jakości”.

linia
foto

W cieniu romańskiej bazyliki nad Wisłą rozpoczyna się dziś doroczne spotkanie młodych - Campo Bosco.

Doroczne spotkanie młodzieży związanej z salezjańskimi ośrodkami duszpasterskimi w całej Polsce, ale nie tylko, potrwa do niedzieli 27 sierpnia. To festiwal w duchu chrześcijańskim, adresowany do młodzieży od 16. roku życia. - Jest to wydarzenie duchowe i wychowawcze, które ma zainspirować młodego człowieka do odczytywania pasji, dobrych zainteresowań, a także pogłębić jego wiarę. Na nasze spotkanie, jako gości, zapraszamy osoby, które osiągnęły coś w swoim życiu, których może nie kojarzymy bezpośrednio i wyraźnie z Kościołem, ale które mogą zainspirować i podzielić się swoim doświadczeniem. W tym roku gościem będzie m.in. aktorka Agata Kulesza. To wszystko robimy po to, aby było radośnie, ale też trochę poważnie, duchowo i ciekawie - mówi ks. Przemysław Kawecki, koordynator całego projektu, w którym wspiera go liczna grupa wolontariuszy.

- Pytaliśmy w ankiecie młodzież, o czym chciałaby w tym roku rozmawiać. Zaskoczyło nas, gdy wiele osób zaproponowało, abyśmy porozmawiali o... śmierci. Zaproponowaliśmy więc temat: "Urodzeni, by się nie bać". Nawiążemy do praktyki ks. Bosko, aby przez jeden dzień przygotować się do własnej śmierci i, jak proponował nasz święty, zrobić porządek w rzeczach osobistych, napisać ciepły i pełen wdzięczności list do najbliższych, wyspowiadać się i przyjąć Komunię. Tę praktykę ks. Bosko zaproponujemy młodzieży... Zaprosimy ich na spotkania, koncerty, spektakle teatralne, warsztaty i panele, na konferencje naukowe oraz na Eucharystię i spowiedź - opowiada ks. Kawecki.

Wokół campo powstało środowisko młodzieży, wolontariuszy, którzy przygotowują to wydarzenie. Oni proponują temat i przygotowują zaproszenia, oni czuwają nad porządkiem, a salezjanie są bardziej "kontrolerami jakości". W tym wszystkim chodzi przecież o sprawę wychowania: aby być z młodymi bez tworzenia zbędnego patosu, ale z życzliwością i dyspozycyjnością dla nich; aby tworzyć przestrzenie zaangażowania dla nich; aby wreszcie stawiać im wyzwania i uczyć odpowiedzialności. Zdaniem ks. Kaweckiego, dla wielu uczestników Campo Bosco jest formą realnych rekolekcji, adekwatnych do ich potrzeb.
asło tegorocznego spotkania nawiązuje do losów Piątki Poznańskiej - młodych wychowanków oratorium św. Jana Bosco w Poznaniu, męczenników II wojny światowej, którzy bohatersko poszli na śmierć. Dlatego spora część programu spotkania młodych będzie oswajać temat śmierci, m.in. w cyklu konferencji czy wykładach o śmierci w sztuce i współczesnej kulturze. Jednak śmierć nie jest końcem, ale początkiem życia i warto "grać o niebo", jak głosi tytuł jednego ze spektakli, który zostanie pokazany podczas Campo Bosco.

Niekwestionowaną gwiazdą tegorocznego czerwińskiego campo będzie aktorka Agata Kulesza. Inne znane postaci to "Misiek" Michał Koterski, pamiętny syn bohatera filmów "Dzień świra" i "Wszyscy jesteśmy Chrystusami". Artystyczne grono dopełnią m.in.: Piotr Domagała, aktor i wokalista (płyta "Opowiem Ci o mnie"), raper KaeN i zespoły MUODE Koty, The Kings Road i Muzyczni Czarodzieje.

Na Campo Bosco przyjadą z prelekcjami nauczyciele akademiccy: dr Andrzej Guzowski, zajmujący się tanatologią i pasjologią, oraz dr Anna Głowa, historyk sztuki. Wystąpią też artyści teatralni na dobre już zaprzyjaźnieni z Czerwińskiem, m.in. Adam Łoniewski (spektakl "Towarzyszki"), Mariusz Kozubek, Marcin Wąsowski (spektakl "Gra o niebo"). O swoim "przejściu ze śmierci do życia" opowie Dobromir Mak Makowski, pedagog.

Campo Bosco to także wspólne modlitwy, Msze św., warsztaty, gdzie odkrywane są młode talenty. Młodzież starsza i młodsza ma wspólne i oddzielne spotkania; w Strefie 18 plus, dla pełnoletnich uczestników, program zaplanowany jest zwykle do północy.
https://plock.gosc.pl/doc/4136345.Co-najwazniejsze-co-najpiekniejsze-w-Czerwinsku/

linia
foto

Czerwiński Różaniec Wiślany połączył miłośników wypoczynku nad wodą i czcicieli Matki Bożej Pocieszenia z salezjańskiego sanktuarium.

-To dobry pomysł, aby łączyć rekreację z modlitwą, wypoczynek nad wodą i wspólnie spędzony czas z pewną duchową ofertą. Czerwińsk zawsze pozostaje dla nas inspiracją - mówi ks. Andrzej Wujek, przełożony inspektorii warszawskiej salezjanów, który wziął udział w Różańcu na Wiśle.

Z Wychódźca wypłynęło 21 łodzi, które zabrały około 50 osób, choć chętnych było o wiele więcej. Płynęły całe rodziny: ludzie z Czerwińska, okolic, zza Wisły, a nawet z Warszawy. - To dobry pomysł i atrakcja dla rodzin - mówili z uznaniem oczekujący na swych bliskich mieszkańcy Czerwińska nad brzegiem rzeki.

Ponieważ poziom wody w Wiśle jest niski, łodzie płynęły około trzech godzin, aby ominąć mielizny na rzece. W drodze modlono się Różańcem, słychać było słowa krótkich katechez i śpiew. Ostatnią z wyśpiewanych pieśni było: "My chcemy Boga", a na koniec ks. inspektor udzielił zgromadzonym błogosławieństwa. - Chcieliśmy nawiązać do tradycji Bractwa św. Barbary, które dawniej skupiało wodniaków przy czerwińskim sanktuarium, chcieliśmy też przypomnieć 100. rocznicę objawień Matki Bożej w Fatimie i zachęty do odmawiania Różańca oraz jako parafia postanowiliśmy w ten sposób uczcić Rok Wisły - powiedział ks. proboszcz Łukasz Mastalerz.
https://plock.gosc.pl/doc/4066583.Plyn-i-modl-sie

linia
foto

W wielkopostne soboty i niedziele w Czerwińsku nad Wisłą kolejny raz będzie można zobaczyć słynne Misterium Męki Pańskiej salezjanina, ks. Franciszka Harazima.

Czerwińskie Misterium, które wznowiono w nowej formie po latach przerwy w 2014 r. cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem. - Spektakl ma swoich wiernych widzów, ale co roku spora część to osoby, które przyjeżdżają tu po raz pierwszy. Są to mieszkańcy diecezji płockiej, łowickiej, łódzkiej, ale też z dalszych rejonów, na przykład z diecezji podlaskiej i drohiczyńskiej. Duże zainteresowanie jest także wśród mieszkańców samego Czerwińska - mówi Agnieszka Karwat, która przyjmuje zgłoszenia.

Siłą tego misterium jest już sam tekst dramatu, który napisał ks. dr Franciszek Harazim (1885-1941) i zaangażowanie profesjonalnych aktorów teatralnych, takich jak Adam Łoniewski i Mariusz Kozubek. Każdego roku w spektaklu pojawia się jednak jakiś nowy element. - Czerwińskie Misterium Męki Pańskiej w swoim zasadniczym kształcie się nie zmienia. Są jednak widzowie, którzy wracają tu co roku, więc choćby z tego względu za każdym razem pojawia się jakaś nowość. Tym razem w spektaklu bardziej rozbudowaną formę otrzyma scena ukrzyżowania. Usłyszymy też nową oprawę muzyczną Misterium - zapowiada w imieniu organizatorów Agnieszka Karwat.

W spektaklu mają zabrzmieć oryginalne instrumenty, które wspominane są na kartach Biblii. Może będzie to kinor, czyli harfa króla Dawida i bębny: bendir, czy darabuka. Na tych historycznych, niezwykłych instrumentach gra Michał Kaczor, muzyk, pasjonat instrumentów biblijnych, a z wykształcenia konserwator drewna zabytkowego. Podróżuje po Bliskim Wschodzie i prowadzi badania związane z starożytną muzyką Izraela i muzyką wczesnochrześcijańską. Realizuje też różne projekty, m.in. Muzyczne Podróże. Michał Kaczor gościł już w Czerwińsku na ubiegłorocznym Campo Bosco; teraz przygotował ścieżkę dźwiękową do wielkopostnej Pasji.

Czerwińskie Misterium Męki Pańskiej organizuje Salezjański Ośrodek Młodzieżowo-Powołaniowy Emaus. Spektakle będą grywane we wszystkie soboty i niedziele Wielkiego Postu od 11 marca, w godzinach: 10.00, 13.00 i 16.00 (soboty) oraz 11.00 i 14.00 (niedziele). W tych dniach będą też sprawowane Msze św. w intencji pielgrzymów. Można również zwiedzić klasztor i zobaczyć odnowione Muzeum kard. Augusta Hlonda
https://plock.gosc.pl/doc/3705420.Moze-zabrzmi-harfa-Dawida

linia
foto

Czerwińsk nad Wisłą dołączył do miejscowości, które święto Trzech Króli celebrują zwyczajem orszakowym.

Wrolę Mędrców z darami wcielili się, jak na rolniczą gminę przystało, miejscowi farmerzy, którzy do celu zmierzali... ciągnikami.

Trzaskający mróz nie przeszkodził mieszkańcom gminy o fascynującej historii w licznym uczestniczeniu w Orszaku Trzech Króli. Powiewające na wietrze chorągwie, na głowach korony, a na kijkach gwiazdy betlejemskie, dzieci i młodzież upodobnieni do aniołów i diabłów, a na drodze trzy rolnicze pojazdy jako środek lokomocji Magów - tak świętowano 6 stycznia w malowniczym Czerwińsku.

Zaszczytna rola Trzech Króli przypadła w udziale mieszkańcom i wiernym czerwińskiej parafii. Kolory ciągnika symbolizowały danego władcę, więc osoby dobrano według klucza, kto jaki sprzęt posiada. I tak Kacper (Damian Tomaszewski) jechał czerwonym ciągnikiem, Melchior (Wojciech Szafrański) zielonym, a Baltazar (Konrad Trzeciak) niebieskim.

Scenariusz wydarzenia oparto na pięciu stacjach. Orszak rozpoczęła scenka "Stworzenie świata" na placu Gminnego Zespołu Szkół. Potem kolejno: "Ogród Eden – Grzech", "Pasterze”, "Rynek" i wreszcie "Hołd Trzech Króli oddany Dzieciątku Jezus" przy czerwińskiej bazylice Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny. W południe odbyła się uroczysta Msza św.

Urząd Gminy w Czerwińsku zapewnił ciepły poczęstunek, czyli kawę, herbatę i czerwony barszcz oraz chleb ze smalcem i ciasto, którym uczestnicy orszaku mogli częstować się po nabożeństwie.

Stowarzyszenie "Nasz Czerwińsk nad Wisłą" zorganizowało w tamtejszej szkole w dniach poprzedzających Orszak Trzech Króli konkurs na najpiękniejszą koronę i gwiazdę betlejemską.

https://plock.gosc.pl/doc/3640284.Krolowie-na-traktorach

linia
foto

Podwójny jubileusz: 860 lat opactwa i bazyliki czerwińskiej, a także 950 lat samego Czerwińska był okazją do zorganizowania ogólnopolskiej sesji naukowej.

Romańska bazylika Zwiastowania NMP stała się wczoraj miejscem spotkania badaczy, przede wszystkim historyków, archeologów i konserwatorów zabytków z różnych ośrodków naukowych w Polsce.

Podczas wielogodzinnej sesji, którą otworzył wykład prof. Henryka Samsonowicza o losach Czerwińska na średniowiecznym Mazowszu, wygłoszono referaty poświęcone m.in. dziejom i dorobkowi kulturalnemu pierwotnych gospodarzy tego miejsca - kanoników regularnych, architekturze bazyliki i opactwa, polichromii i jej konserwacji, a także historii i roli Czerwińska na przestrzeni wieków.

Wydaje się, że średniowieczna bazylika fundacji biskupa Aleksandra została już dokładnie poznana, jednak jak przekonywał w czasie konferencji prof. Robert Kunkel z Politechniki Warszawskiej, kryje ona wciąż więcej tajemnic niż spraw jasnych i budziła od bardzo dawna ogromne zainteresowanie badaczy.

Prof. Kunkel przywołał m.in. wyniki kolejnych prac archeologiczno-architektonicznych, prowadzonych w latach pięćdziesiątych i siedemdziesiątych.

- Bazylika jest bardziej skomplikowana, niż by się wydawało. Tomaszewski w swojej książce określił ją jako bazylikę beztranseptową, zamkniętą trzema absydami. Natomiast Teresa Mroczko doszła do wniosku, że bazylika miała transept, czyli nawę poprzeczną. Tam, gdzie nawa boczna oddzielona jest od kaplicy potężną, szeroką arkadą jest oparcie ściany dawnego transeptu. Mroczko uważała, że to jest pseudotransept, czyli nie był wysokości nawy głównej, tylko dużo niższy - wspominał prof. Kunkel.

- Jeżeli możemy mówić o jakimś renesansie Czerwińska w epoce nowożytnej, to w czasach panowania dynastii Wazów. Z tą dynastią przeżyło lata świetności, z nią podzieliło upadek. II połowa XVII wieku to już pasmo nieszczęść - zauważył dr Radosław Lolo z Akademii Humanistycznej w Pułtusku, który przybliżył historię Czerwińska i opactwa poprzez dzieje i sylwetki opatów klasztoru.

Historyk wspomniał m.in. słynny spór między opatem Ambrożym i wybitnym biskupem płockim Erazmem Ciołkiem, z początku XVI wieku. Opactwo w Czerwińsku zostało przyłączone wtedy do kongregacji rzymskiej kanoników regularnych.

- Taka kongregacja była wyjęta spod jurysdykcji biskupa czyli miała tzw. egzempcję. Ta decyzja wywołała gigantyczne skutki. W zasadzie do końca swojej posługi opat Ambroży nie dogadał się i nie zakończył procesu majątkowego z biskupem Erazmem Ciołkiem przed kapitułą płocką. Spory zakończył jego następca Jakub Ostrowski, opat czerwiński od 1518, ale za konkretną cenę, bo zrzekł się większości uprawnień wynikających z egzempcji - mówił dr Radosław Lolo.

Innym ważnym wątkiem tej konferencji były prace konserwatorskie zachowanej polichromii w bazylice i w klasztorze, o których mówili: Marcin Kozarzewski, konserwator dzieł sztuki i ks. dr Andrzej Kulesza, diecezjalny konserwator w Toruniu.

Kozarzewski m.in. przypomniał o pracach konserwatorskich prowadzonych w latach pięćdziesiątych w bazylice czerwińskiej i sensacyjnych wówczas odkryciach malowideł romańskich w kaplicy południowej.

- Nasze badania w latach 90. miały na celu dokonanie oceny prac konserwatorskich, przeprowadzonych przed czterdziestu laty. Jakie materiały zostały wykorzystane, i czy zdały egzamin. Nie udało się w pełni naukowo ocenić tamtych prac. Ale bezsporne było to, że trzeba te polichromię konserwować. Lała się woda w absydzie, trzeba uporządkować elewację - wspominał konserwator zabytków.

Fundusze na projekt badawczy zostały „przesunięte”, co w tamtych czasach jeszcze było możliwe, na zadania wykonawcze. Marcin Kozarzewski przypomniał też wytyczne konserwatorskie i wskazywał konieczność wprowadzenia ich w życie.

Ogólnopolska konferencja z okazji podwójnego jubileuszu Czerwińska nad Wisłą i opactwa oraz bazyliki Zwiastowania NMP została zorganizowana przez Towarzystwo Salezjańskie, Mazowieckiego Konserwatora Zabytków i Samorząd Gminy Czerwińsk.

Partnerami przedsięwzięcia były: Muzeum Mazowieckie w Płocku, Akademia Humanistyczna im. A. Gieysztora w Pułtusku i Ośrodek Badań nad Mazowszem Atena. Patronat honorowy nad sesją objął Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Biskup Płocki oraz Marszałek Województwa Mazowieckiego.
https://plock.gosc.pl/doc/3445159.Romanska-perla-nad-Wisla

linia
foto

Matko Pocieszenia, wejrzyj na mnie i pomóż rozwiązać trudne sprawy życiowe - tak przyzwyczaili się zwracać do Czerwińskiej Madonny modlący się w czerwińskiej bazylice. Teraz potężne błagania do Maryi wzniosły się się przed Jej jasnogórskim obrazem.

Maryjna procesja ruszyła na rynek sprzed pradawnej romańskiej bazyliki. Wśród uczestników przemarszu był młodzi harcerze z niedawno powstałej w Czerwińsku formacji ZHP oraz członkowie grupy rekonstrukcyjnej tzw. granatowej przedwojennej milicji, działającej przy Zespole Szkół im. Królowej Jadwigi. Kopia jasnogórskiej ikony Matki Bożej wjechała na Starówkę w asyście strażaków-ochotników oraz motocyklistów. Obraz wędrował na ramionach parafian wzdłuż Wisły.

- Cieszymy się, Maryjo, że nas zjednoczyłaś i zgromadziłaś na nowo w roku jubileuszowym we wspólnocie Kościoła, którą tworzymy - mówił u stóp obrazu ks. proboszcz Łukasz Mastalerz. - Sprzątaliśmy i dekorowaliśmy nasze domy, ulice i miejscowości. Pewnie wielu tych miejsc nie poznałaś, tak bardzo wypiękniały. Serca też mamy już oczyszczone. Otwieraj je, Mamo, szeroko, aby piękno Twego życia odcisnęło się na życiu Twoich dzieci, aby Twoje fiat - "Niech mi się stanie" - było wypowiadanym Bogu "tak" co dnia przez każdego z nas - dodał ks. Mastalerz.

Adam i Weronika, w imieniu swoich kolegów i koleżanek, zawierzali tamtejszą młodzież Maryi, zobowiązując się do jak najbardziej owocnego przeżywania czasu nawiedzenia.

Izabela i Krzysztof Januszewscy z Czerwińska wraz z dziećmi prosili, aby Matka Boża spojrzała z miłością na rodziny, które płaczą nad swoimi ojcami, matkami i dziećmi odchodzącymi od Boga i od Niej samej. - I jak nasi ojcowie od wieków, tak my teraz wołamy: "Pod Twoją obronę uciekamy się..." - donośnym głosem kończył modlitwę pan Krzysztof.

Bp Roman Marcinkowski w homilii przywoływał bolesne wspomnienia kard. Stefana Wyszyńskiego, który w wieku 9 lat stracił matkę. - I kiedy wrócił z ojcem do pustego domu z pogrzebu, zdawało się, że ustało wszelkie życie - opisywał bp Marcinkowski, opowiadając, jak to później kardynał wspominał na spotkaniu z księżmi w 1961 r. swoją prymicję na Jasnej Górze. - Pojechał, aby mieć Matkę, która już będzie zawsze, Matkę, która nie umiera. Prosił, aby stanęła przy nim podczas każdej Mszy św., jak stała przy Jezusie na Kalwarii. Tak Matka Boża była dopełnieniem matki ziemskiej, a jednocześnie ją przekraczała - głosił bp Roman, radząc, ażeby z wdzięcznością i miłością pochylać się nad powołaniem matki, dostrzegać jej wielkość i wyrażać względem niej uznanie. - Patrząc na maryjny wizerunek, podziękujemy naszym mamom - podkreślał bp Roman.

https://plock.gosc.pl/doc/3022021.Maryjo-otwieraj-serca-nasze-Czerwinsk-n-Wisla

linia
foto

Malowniczo położony Czerwińsk z bazyliką i opactwem, który ma za sobą lata świetności, przypomina o sobie.

Bazylika czerwińska wciąż kryje więcej tajemnic niż spraw jasnych – zauważył w czasie sesji naukowej prof. Robert Kunkel z Politechniki Warszawskiej. To właśnie romańskie mury kościoła, fundacji biskupa płockiego Aleksandra z Malonnè, były miejscem konferencji związanej z minionym podwójnym jubileuszem. 950 lat obchodził Czerwińsk nad Wisłą, a 860 lat liczą już sobie opactwo i bazylika Zwiastowania NMP, w których gospodarzami są teraz księża salezjanie. Dlatego sesja była próbą wieloaspektowego spojrzenia na dzieje tego miejsca. Badacze, głównie historycy, archeolodzy, konserwatorzy zabytków z Warszawy, Torunia, Pułtuska i Ciechanowa mówili o zabytkach i ludziach, którzy mieli wpływ na rozwój Czerwińska i opactwa.

Wśród wielu tematów i wątków pojawiły się zagadnienia związane z architekturą opactwa i bazyliki. Romańska bazylika w Czerwińsku nad Wisłą, dawna siedziba kanoników regularnych, zawsze budziła ogromne zainteresowanie badaczy, stawiających rozmaite, czasem przeciwstawne tezy. – Bazylika jest bardziej skomplikowana, niż by się wydawało. Tomaszewski w swojej książce określił ją jako bazylikę beztranseptową, zamkniętą trzema absydami. Natomiast Teresa Mroczko doszła do wniosku, że bazylika miała transept, czyli nawę poprzeczną. Tam, gdzie nawa boczna oddzielona jest od kaplicy potężną, szeroką arkadą, jest oparcie ściany dawnego transeptu. Teresa Mroczko uważała, że to jest pseudotransept, czyli taki, który nie był wysokości nawy głównej, tylko dużo niższy – mówił prof. Robert Kunkel, przypominając wyniki kolejnych prac archeologiczno-architektonicznych, prowadzonych w latach 50. i 70. w Czerwińsku. W planie XII-wiecznej bazyliki widać wpływy włosko-saskie. Jej budowniczowie pochodzili z różnych stron Europy. – We Francji i Włoszech możemy mówić o lokalnych tradycjach budowlanych. Powstawały warsztaty lokalne, które pracowały na miejscu. Tymczasem u nas było tak, że przy każdej większej inwestycji inwestor zmuszony był formować warsztat budowlany na nowo – mówił prof. Kunkel.

Inna ciekawostka dotycząca architektury bazyliki to fakt, że ściana wschodnia w wieży północnej jest grubsza niż analogiczna ściana wieży południowej. – Mieści się tam w środku korytarzyk, który nie bardzo wiemy, skąd dokąd prowadzi, bo został zaplombowany. Ale mamy nadzieję, że w trakcie badań uda nam się odmurować i wtedy będziemy wiedzieli, co tam się kryje – wspominał architekt.
Jeżeli Czerwińsk kojarzy się zazwyczaj ludziom z czymś romańskim, to dzięki portalowi bazyliki i malowidłom w kaplicy południowej – zauważył z kolei Marcin Kozarzewski, konserwator dzieł sztuki, który w latach 90. prowadził tu badania. W trakcie konferencji mówił o ówczesnym stanie polichromii czerwińskiej, obejmującej malowidła romańskie, renesansowe i relikty m.in. dekoracji gotyckiej, i wciąż aktualnych wytycznych, jak ją zabezpieczać. Na historię tego miejsca składają się nie tylko dzieje budowli, ale i działalność ludzi, przede wszystkim opatów czerwińskich. W czasie konferencji historyk dr Radosław Lolo z Akademii Humanistycznej w Pułtusku wspomniał m.in. słynny spór między opatem Ambrożym i wybitnym biskupem płockim Erazmem Ciołkiem, z początku XVI wieku. Opactwo w Czerwińsku zostało przyłączone wtedy do kongregacji rzymskiej kanoników regularnych. – Ta decyzja wywołała gigantyczne skutki. W zasadzie do końca swojej posługi opat Ambroży nie dogadał się i nie zakończył procesu majątkowego z bp. Erazmem Ciołkiem przed kapitułą płocką. Spory zakończył jego następca Jakub Ostrowski, opat czerwiński od 1518 r., ale za konkretną cenę, bo zrzekł się większości uprawnień wynikających z egzempcji – mówił dr Radosław Lolo. Mówiąc o losach wczesnonowożytnego Czerwińska, zwrócił uwagę na rolę dynastii Wazów dla tego miejsca. – Jeżeli możemy mówić o jakimś renesansie Czerwińska w epoce nowożytnej, to za dynastii Wazów. Z tą dynastią przeżył lata świetności, z nią podzielił upadek – powiedział historyk.

Ogólnopolska konferencja w opactwie i bazylice czerwińskiej została zorganizowana przez Towarzystwo Salezjańskie, Mazowieckiego Konserwatora Zabytków i Samorząd Gminy Czerwińsk wraz z partnerami przedsięwzięcia: Muzeum Mazowieckim w Płocku, Akademią Humanistyczną im. A. Gieysztora w Pułtusku i Ośrodkiem Badań nad Mazowszem Atena. Patronat honorowy nad sesją objęli minister kultury i dziedzictwa narodowego, biskup płocki oraz marszałek województwa mazowieckiego.
https://plock.gosc.pl/doc/3456350.O-historii-rozwoju-i-wyzwaniach/

linia
foto

Telewizyjna ekipa z programu "Było... nie minęło. Kronika zwiadowców historii" zawitała do Czerwińska n. Wisłą.

Pasjonaci historii przez dwa dni przeczesywali wybrane punkty romańskiej świątyni i otoczenie opactwa. Telewizyjnej ekipie towarzyszył salezjanin ks. Przemysław Kawecki.

- Poszukiwania mają zweryfikować naszą obecną wiedzę historyczną. Każdy zamek, czy klasztor jest miejscem, wokół którego rodzą się legendy o tajnych przejściach, tunelach i ukrytych skarbach - mówił o celach wizyty realizatorów programu ks. Kawecki.

Na placu przed kościołem sprawdzono m.in. miejsce gdzie georadar wskazuje na obiekt zupełnie inny niż normalna struktura gleby. - Najbardziej śmiała teoria, która rozbudza fantazję mówi, że być może w tym miejscu - w czasie barokizacji klasztoru lub innej przebudowy - zakopano brakujące fragmenty romańskiego portalu. Czy to prawda? Bez dalszych badań archeologicznych nie dowiemy się prawdy – dodaje duchowny.

Uczestnicy badań za znalezisko na miarę europejską uznaliby odnalezienie chorągwi zdobytych w czasie XVII-wiecznej bitwy pod Beresteczkiem, które to flagi król Jan Kazimierz złożył jako wotum dla Matki Bożej Czerwińskiej. - W obieg poszła niegdyś informacja, iż chorągwie zostały ukryte w dębowych skrzyniach z miedzianymi blachami. Mówi się, że wraz z nimi zakopano szablę Tuhaj-beja oraz tatarskie buńczuki - wymienia Ryszard Gortat, okoliczny miłośnik historii.

Rewelacje odnośnie miejsca ukrycia tych unikalnych przedmiotów przekazał badaczom ks. Andrzej Kulesza, który przed laty zajmował się sprawami sztuki, dziedzictwa i konserwacji czerwińskich zabytków. O frapującej zagadce chorągwi dowiedział się on całkiem przypadkiem na początku lat 90. z ust jednego z ówczesnych kapłanów, rozprawiając o historii. Pamiątki spod Beresteczka miałyby zostać zakopane w czasie XIX- wiecznych klasztornych kasat lub w okresie I wojny światowej.

- Ponad 20 lat temu stało tu owocowe drzewo i niewielkich rozmiarów skalniak, być może jako znaczniki. Dzisiaj jest tu już tylko narożnik tarasu - wskazywał lokalizację ewentualnego ukrycia chorągwi ks. Kulesza, nie ukrywając, iż martwił się, czy uda mu się ponownie namierzyć owiane tajemnicą miejsce. - Przed laty marzyłem, aby wziąć szpadel i w pojedynkę zacząć kopać. Jednak perspektywa kopania na większej przestrzeni nikomu się raczej nie uśmiechała. Musiałaby to być zapewne wielka pokuta - dodawał humorystycznie duchowny z Torunia.
Po pełnym nadziei okrzyku "zaciskamy kciuki", pan Marek, który obsługiwał georadar, przystąpił do pomiarów. Rezultat badań napawa optymizmem, co potwierdziło dodatkowo urządzenie do wyszukiwania metalu. To coś pod ziemią nie wygląda na żelastwo. - Przekaz okazał się nad wyraz precyzyjny. Niewątpliwie trzeba kopać, oby było to to, o czym marzymy – oznajmił triumfalnie Adam Sikorski. - Najważniejsza jest transmisja danych. Tradycja wypełnia tę przestrzeń, której nie wypełniają źródła pisane. Opowieść zasłyszana czasami w warunkach domowych, towarzyskich jest dla nas bezcenna - dodawał z zadowoleniem polski historyk.

- Mamy nadzieję, że uda się nam zdobyć pozwolenia od konserwatora na odkrycie tego miejsca i sprawdzimy, czy są to pozostałości sztandarów, czy po prostu złom zakopany w tym miejscu nie wiadomo przez kogo - oceniał ten etap prac badawczych ks. Przemysław Kawecki.

W czasie przeprowadzonych badań georadarem szybko zaprzeczono plotkom mówiącym o tunelach prowadzących spod klasztoru w stronę Wisły. Precyzyjny sprzęt natrafił na fragmenty dawnej zabudowy lub bruku na głębokości od metra do półtora, ale nic nie wskazuje na to, aby były to elementy o charakterze warownym. - Dziecięca wyobraźnia czyni monumentalnym wszystko to, co być może jest drobne i oczywiste. Z dołu na kartofle powstają tajemne lochy... - kwitował Adam Sikorski, twórca i prowadzący cykl fascynujących programów, w których śledzone są wątki naszej narodowej historii.

Niewątpliwie ciekawego odkrycia dokonano z kolei na klasztornym wirydarzu. Głęboko pod ziemią zlokalizowano sklepione pomieszczenie i pustkę pod nim. - Ciężko jednak powiedzieć co to za przestrzeń dopóki nie zrobi się próbnych odwiertów i nie wprowadzi kamery - komentował ks. Przemysław. - Podobnie rzecz się ma z kryptami pod romańską bazyliką. Potwierdziliśmy istnienie krypt w miejscach opisanych przez fachową literaturę, ale znalazły się również dwa nowe miejsca potencjalnych pochówków. Jedno przy wejściu na chór, drugie pod progiem świątyni - dokładnie na wysokości dawnego romańskiego portalu. Jednak bez dokładnych badań archeologicznych nie jesteśmy w stanie stwierdzić z całą pewnością co to tak naprawdę jest - podkreślał członek ekspedycji.

Nie mniejszych emocji dostarczyły uczestnikom poszukiwawczego przedsięwzięcia lochy czerwińskiego klasztoru. - W tym przypadku musimy sprowadzić kolejny specjalistyczny sprzęt, aby potwierdzić wstępne miejsca potencjalnych skrytek, o których trudno powiedzieć, co mogą zawierać – przyznawał salezjanin. - Jednak odkryciem ważniejszym dla nas - niż wszystkie potencjalne skarby - są ludzie, którzy przy okazji realizacji programu przyszli do nas, aby podzielić się swoimi wspomnieniami, odkryciami. badaniami czy nawet bardzo śmiałymi hipotezami. Cieszy mnie to najbardziej, bo takie działania budują świadomość, tożsamość i poczucie odpowiedzialności za miejsce w którym się żyje - puentował ks. Przemysław.
https://plock.gosc.pl/doc/2969864.Gdzie-sa-zwycieskie-trofea/

linia
foto

W soboty i niedziele Wielkiego Postu przy czerwińskiej bazylice nad Wisłą wystawiane jest misterium męki Pańskiej.

Przez długie lata spektakl był grany przez kleryków z salezjańskiego nowicjatu. Od kilku lat zastępują ich zawodowi aktorzy.

W 2014 r., po dłuższej przerwie, sztuka powróciła na deski klasztornej sali teatralnej, ale już w nowej odsłonie, profesjonalnej obsadzie i w oparciu o poszerzony scenariusz. W dwugodzinnym spektaklu pasyjnym biorą udział profesjonalni aktorzy oraz młodzież ze środowisk salezjańskich. Artyści przenoszą publiczność do Wieczernika, a także na drogę ku Golgocie. Widzowie są świadkami m.in. ostatniej wieczerzy, wjazdu Chrystusa do Jerozolimy oraz Jego zmartwychwstania.

Czerwińskie misterium to nie tylko Pasja, ale przede wszystkim opowieść o ludziach, którzy towarzyszą w ostatnich dniach Jezusowi. W mękę Pańską wplatane są dramaty i cierpienia ludzi, którzy nie tylko upadają w wierze, ale i zmagają się z pokusami codzienności. Przedstawienie skutecznie trafia do młodszych i starszych odbiorców.

- Bardzo mi się podobało to przedstawienie - mówi Filip. - Bardziej zrozumiałem to, jak Pan Jezus cierpiał; że dziś to On powinien być numerem jeden w naszym życiu. Tutaj zostało to w sposób namacalny pokazane. Nie był to zwykły zapis słów, liter z Pisma Świętego, ale był to dosadny obraz, który przemawiał do wszystkich.

- Przybywamy na misterium już od trzech lat - wtrąca pani Małgorzata. - Bardzo nam się podoba. Z roku na rok dostrzegamy coraz lepsze wykonanie i urozmaicenie o kolejne wątki. Za rok ponownie zamierzamy tutaj przyjechać.

- Misterium było przekazem mocnym, choć momentami nawet żartobliwym - mówi 11-letni Jakub. - Niektóre ze słów były przekazane bardzo dosadnie i po ludzku. W innych przedstawieniach można dostrzec, że są one ustawiane bardziej pod linijkę. Tutaj bardzo fajnie to wszystko zostało wykorzystane. Wychodzę z niego bardziej uduchowiony. Zrozumiałem, co się stało, kiedy żył z nami Jezus. Najbardziej podobało mi się to, że to spektakl odegrany był w małej formie musicalu, bo przez śpiew można dużo odebrać.

Organizatorzy zachęcają zarówno do obejrzenia spektaklu, jak też do głębokiej refleksji nad ostatnimi godzinami życia Chrystusa, wielkopostnej modlitwy oraz do udziału w Mszach św. odprawianych przez obliczem Matki Bożej Pocieszenia w czerwińskim sanktuarium.

Czerwińska męka Pańska ma długą tradycję. Została napisana przed II wojną światową przez ks. Franciszka Harazima, a monumentalną muzykę skomponował do niej ks. Antoni Chlondowski (właściwie Hlond - brat Augusta, prymasa Polski). Po raz pierwszy misterium "Męki Pańskiej" Harazima-Chlondowskiego zostało wystawione 8 marca 1931 r. w Krakowie, a po II wojnie światowej przywędrowało do Czerwińska. W tutejszym klasztorze spektakl pasyjny wystawiany był przez 70 lat. Wydarzenie przyciągało tysiące pielgrzymów, nie tylko z północnego Mazowsza. Po długoletniej przerwie to ogromnie popularne widowisko wielkopostne powróciło, w nowej odsłonie. W tym roku misterium jest dwugodzinnym spektaklem, poszerzonym o nowe wątki, wzbogaconym szerszą oprawą muzyczną i większą liczbą aktorów. Organizatorem misterium jest Salezjański Ośrodek Młodzieżowo-Powołaniowy "Emaus".
https://plock.gosc.pl/doc/3024875.Pasja-bardzo-ludzka

linia
foto

W Czerwińsku nad Wisłą zdrowego żywienia i gotowania uczył mistrz kuchni Giancarlo Russo, Sycylijczyk, który gotował dla Jana Pawła II i Benedykta XVI.

Mistrz włoskiej kuchni pojawił się w Czerwińsku na zaproszenie Ośrodka Młodzieżowego EMAUS, działającego na terenie klasztoru. – Mogliśmy zobaczyć niebywałe doświadczenie i mistrzowski talent w czasie warsztatów prowadzonych dla 20 osób. Wszystkich ujęły rozbrajające żarty, włoski temperament i fachowość w przygotowywaniu potraw. Włoski mistrz zapalił nas do odkrywania w gotowaniu prawdziwej kulinarnej przygody. Dla naszej kuchni to było wielkie święto – mówi ks. Przemysław Kawecki, salezjanin.


Giancarlo Russo to jedyny w Polsce oficjalny kucharz przygotowujący dania dla dwóch papieży – Jana Pawła II i Benedykta XVI oraz delegacji z Watykanu podczas pielgrzymek papieskich do Polski. W swojej karierze gotował też dla znanych polityków, biznesmenów, aktorów w Polsce i we Włoszech. Zamiłowanie do kuchni przejął po ojcu, który prowadził własną restaurację na Sycylii.
W czasie zwiedzania czerwińskiego opactwa prowadzonego przez salezjanów mistrz kuchni przyznał, że bardzo bliski jest mu św. Jan Bosko, bo pracował w Turynie. A tam gra drużyna Juventus Turyn, której on kibicuje. – Gdy miałem 9 lat, mama chciała wysłać mnie do szkoły salezjańskiej, ale ja broniłem się rękami i nogami, aby zostać w domu. A dziś wylądowałem u was w klasztorze, żeby gotować dla młodzieży ks. Bosko – mówił z uśmiechem Sycylijczyk. 
W Czerwińsku zdradził też swoje wielkie marzenie – chciałby przygotować coś dla papieża Franciszka, kiedy przyjedzie na Światowe Dni Młodzieży do Polski. – Prezydentów są setki, papież jest jeden – to wielkie wyróżnienie gotować dla głowy Kościoła – mówił Giancarlo. 
Włoski kucharz uczył w czasie kilkugodzinnych warsztatów, jak robić własnoręcznie prawdziwy włoski makaron i przygotowywać kilka rodzajów sosów do spaghetti.
– Gdy pokazaliśmy Giancarlo naszą starą kuchnię, gdzie można gotować na żywym ogniu, nasz gość był zachwycony. Mówił, że taka kuchnia daje najzdrowszy i najsmaczniejszy smak. Dla niego było to chyba większe odkrycie niż nasza czerwińska kaplica – przyznał ks. Kawecki. Wielkim finałem warsztatów była uroczysta kolacja na 30 osób. Włoskie specjały smakowali m.in. uczestnicy kursu i wychowankowie czerwińskiego oratorium

https://plock.gosc.pl/doc/2367458.Papieski-kucharz-w-klasztornej-kuchni

linia
foto

Dwa szczególne dla społeczności Czerwińska jubileusze świętowano przez trzy dni listopada. Dawna osada nad Wisłą pamięta jeszcze początki tworzenia się państwa polskiego.

W950-letnią historię Czerwińska nad Wisłą wpisuje się bazylika Zwiastowania NMP z romańskim kompleksem kościelno-klasztornym, zwanym "Perłą Mazowsza".

- W polską historię, wpisaną w historię zbawienia, włączona jest historia tego miejsca, w którym żyjecie, Czerwińska nad Wisłą. Stosunkowo bliskiego wielkiemu wydarzeniu, jakim był chrzest Polski - mówił do parafian zgromadzonych na Mszy św. m.in. z okazji 860-lecia czerwińskiego opactwa wikariusz inspektora ks. Przemysław Stolarski, reprezentujący Rodzinę Salezjańską Inspektorii Warszawskiej. Wspominał namalowany w 1612 r. cudowny obraz Matki Bożej Czerwińskiej i wymieniał tych, którzy tworzyli przez wieki wspólnotę wiary. - Przebywali tu królowie, książęta, ale i wierni, tak czynnie zaangażowani w to Boże i ludzkie dzieło – dodawał duchowny. - Królestwo Jezusa zaczyna się od naszego serca, ale tylko wówczas, kiedy pozwalamy, aby w tym sercu panował Bóg, a nie grzech. Obchodzić tak znaczący jubileusz chrztu Polski to świadczyć własnym życiem o Chrystusie, który jest prawdą mojego życia. Nie da się zabić prawdy, ona ostatecznie zwycięża - mówił ks. Stolarski.

- Tak się składa, że nałożyły się na siebie dwie tak ważne dla Czerwińska daty. Każdą należało godnie zaakcentować. Cudze chwalimy, swego nie znamy - stwierdzał podczas uroczystości w Gminnym Zespole Szkół w Czerwińsku nad Wisłą Marcin Gortat, wójt gminy.

Teresa Pietrzak, tamtejsza nauczycielka historii, mówiła: - Czerwińsk nie zrodził się ze względów gospodarczych. Książętom piastowskim chodziło o rozprzestrzenienie się chrześcijaństwa na teren Mazowsza. Chciano właśnie tutaj usytuować taki ośrodek, który stałby się swego rodzaju promieniem dającym światło na całe Mazowsze.

Nauczycielka przypomniała postać szczególnie zasłużoną dla Czerwińska, a mianowicie ks. Eugeniusza Gruberskiego. - To on wszystkie swoje dobra przeznaczył na odbudowę Czerwińska. Doprowadził do powstania poczty, odnowił przystanie rzeczne, poddał pod rozwagę założenie kasy oszczędnościowej. Zawdzięczamy mu sprowadzenie salezjanów - wymieniała Teresa Pietrzak, przypominając, iż kiedy duchowny zmarł, delegacja około 30 mężczyzn złożyła wizytę biskupowi płockiemu prosząc go, aby wydał ciało ks. Gruberskiego. - Powiedzieli, że nie wyjdą, że to ich proboszcz, i życzą sobie, aby spoczął w Czerwińsku, obok kościoła. I tak też się stało. Pamiętajcie, że żyjemy w niezwykłym miejscu, więc bądźmy tak niezwykli jak i ono - zwracała się do uczniów.

W scenariusz czerwińskich obchodów wpisano wiele imprez towarzyszących. Otworzono między innymi wystawę: "Czerwińsk na starej fotografii" oraz wręczono nagrody w konkursie: "Czerwińsk nad Wisłą moją małą ojczyzną". Młodzież zaprezentowała widowisko patriotyczne: "Orłom podobni wznosimy skrzydła". Już w samej bazylice Zwiastowania NMP nie zabrakło akcentów muzycznych wydarzenia, m.in. koncertu muzyki organowej Leszka Świdzińskiego, występu chóru Camerata Varsovia oraz Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, folkowego koncertu zespołu Katarzyna Borowska&Yankel Band ,"Mazury-Mazowsze", czy też pełnego ekspresji pokazu Teatru Ognia ,"Widmo".

https://plock.gosc.pl/doc/2841532.Jak-swiatlo-dla-Mazowsza

linia
foto

Aż 13 tysięcy pielgrzymów z różnych stron Polski obejrzało spektakl o ostatnich godzinach życia Jezusa podczas czerwińskiego Misterium Męki Pańskiej. Spektakl grany był w każdy piątek, sobotę i niedzielę Wielkiego Postu.

Wdwugodzinnej sztuce pasyjnej wzięli dział profesjonalni aktorzy oraz młodzież ze środowisk salezjańskich. Artyści przenieśli publiczność do Wieczernika i na Golgotę. Widzowie byli świadkami m.in. wjazdu Chrystusa do Jerozolimy oraz Jego zmartwychwstania.

- Otacza nas Ewangelia. Misterium to taki spektakl, który przede wszystkim musimy przeżyć - mówi ks. Przemysław Kawecki, kierujący Salezjańskim Ośrodkiem Młodzieżowo-Powołaniowym Emaus, który był głównym organizatorem Pasji.

Duchowny wracał wspomnieniami do roku 2014, kiedy to misterium po latach powróciło nad Wisłę. - Boża natarczywość sprawiła, że rok temu z bijącym sercem spróbowaliśmy otworzyć nową kartę tradycji Misterium Męki Pańskiej w Czerwińsku. Już nie siłą nowicjuszy i kleryków, ale mocą naszych przyjaciół, którzy czują się związani z księdzem Bosko, aktorów z różnych scen - dodaje salezjanin.

W tym roku misterium mocno nawiązywało do czasów średniowiecza.

- Zastanawialiśmy się, w jakiej formie opowiedzieć o męce i śmierci Jezusa Chrystusa. Z pomocą przyszła nam historia. Ponad 800 lat stoją tu dwie wieże romańskiej bazyliki, więc w tym roku misterium czerpie ze średniowiecza: śpiewy, proste stroje, ale jednocześnie głęboka treść, która dotyka naszych serc - mówi ks. Kawecki.

Wiele przedstawień obejrzała młodzież szkolna. - Nie brakowało autokarów z Warszawy, okolic Płocka oraz Mińska Mazowieckiego. Zaskoczyły nas pozytywne reakcje młodego widza. Martwiliśmy się, że nie wszystko może być zrozumiałe, ale okazało się, że odbiór spektaklu był bardzo dobry - mówi ks. Piotr Wyszyński.
https://plock.gosc.pl/doc/2415633.Pasja-i-tlumy-wiernych-nad-Wisla

linia
foto

Światowej sławy autorytet w dziedzinie fizyki i matematyki Sir Roger Penrose gościł w Czerwińsku nad Wisłą od 20 - 22 .11.2015 r.

Sir Roger Penrose to naukowiec tej samej klasy co Albert Einstein, tylko żyjący trochę później – uważa ks. Przemysław Kawecki, salezjanin. Brytyjczyk do Czerwińska przyjechał prosto z Warszawy, gdzie wygłosił wykład wieńczący cykl spotkań z wybitnymi naukowcami, które odbywały się w sali audytoryjnej Centrum Nauki Kopernik. – Roger Penrose miał do wyboru albo pięciogwiazdkowy hotel w stolicy, albo nasz klasztor – mówi ks. Kawecki.

W podjęciu decyzji pomógł inny naukowiec, a mianowicie Krzysztof Meissner, przyjaciel prof. Penrose’a, ale i dobry znajomy czerwińskiej parafii, który od lat wspiera inicjatywę „Magiczny Czerwińsk”. – Ludzie nauki, sztuki i biznesu spotykają się w klasztornych murach, bo lubią to miejsce, ten klimat – dodaje ks. Przemysław, kierownik Salezjańskiego Ośrodka Młodzieżowo-Powołaniowego „Emaus”. Polski profesor z Uniwersytetu Warszawskiego, który za nadzwyczajne zasługi w pracy naukowo-badawczej na polu fizyki i osiągnięcia w działalności na rzecz popularyzacji nauki otrzymał Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, co raz przyjeżdża tu na wykłady dla młodzieży. – Ma dar opowiadania o fizyce w bardzo prosty sposób. Krzysztofowi Meissnerowi zależało, aby znaleźć się z sir Rogerem właśnie w Czerwińsku, żeby świat usłyszał o naszej bazylice. Roger Penrose to dla środowiska naukowego ktoś taki, jak dla popkultury Michael Jackson. To w tym momencie numer jeden na świecie, jeśli chodzi o nauki ścisłe – ocenia czerwiński duszpasterz. Obydwaj naukowcy większość czasu spędzali w pokoju, przy stole, na którym leżało wiele zapisanych kartek. – Tak sobie myślę, że te wszystkie rysunki, wzory, które trafiały na papier podczas naukowej dyskusji w naszej sali, prędzej czy później zasłużą na nagrodę Nobla... – dodaje całkiem poważnie ks. Kawecki. Najważniejsze zainteresowania naukowe Rogera Penrose’a obejmują teorię grawitacji i teorię czasoprzestrzeni oraz rozważania nad świadomością. W Czerwińsku przewodnim tematem przemyśleń stała się teoria cyklicznego wszechświata. – Rozumiemy przez to, że nasz wszechświat miał poprzednika i po nim będzie następny. Zastanawiamy się, jak można to opisać teoretycznie – tłumaczy prof. Krzysztof Meissner. – Z racji, że dyskutujemy już z naszym gościem od dłuższego czasu, to pomyślałem, żeby spotkać się w tak pięknym, cichym otoczeniu i móc spokojnie porozmawiać, co fantastycznie się udaje – dodaje z satysfakcją prof. Meissner.

https://plock.gosc.pl/doc/2853721.Rysunki-na-miare-Nobla

https://plonszczak.pl/artykul/spotkanie-fizykow-w/365752

https://wyborcza.pl/7,145452,19268207,roger-penrose-fizyk-pyta-boga-o-duze-liczby.html



***********************************************


Tajemnicza wizyta Penrose'a w Polsce

Jest ojcem chrzestnym współczesnej fizyki, a na jego spotkania przychodzą tłumy. Sir Roger Penrose ostatnich kilka dni spędził ukryty w zaciszu XII-wiecznego klasztoru pod Warszawą. Dlaczego? Nie jest tajemnicą, że przygotowuje zamach na teorię wielkiego wybuchu. Pomóc ma mu przełomowe odkrycie polskiego naukowca.

Angielski astrofizyk i matematyk przyjechał do Polski na specjalny wykład w Centrum Nauki Kopernik, w ramach cyklu „Drogi do rzeczywistości”. Na spotkanie przyszło ok. 1000 osób, a bilety rozeszły się w niespełna dwie godziny.

Astrofizyka w klasztorze

Sir Roger Penrose, który jest w wieku naszych najstarszych współbraci, to człowiek z ogromną klasą. Mimo, że przyjmuje inną optykę od naszej, wykazał się olbrzymim wyczuciem podczas pobytu w klasztorze. Mam wrażenie, że spotkanie z naszą wspólnotą zakonną było dla niego ubogacającym doświadczeniem i elementem cennego dialogu światopoglądowego.

ks. Przemysław Kawecki
Po wszystkim, zamiast do któregoś z prestiżowych hoteli stolicy, Penrose dyskretnie udał się do romańskiego klasztoru w Czerwińsku nad Wisłą, gdzie spędził cały weekend. Co tam robił? - Naszym gościom zależało na dyskrecji spotkania i uniknięciu mediów - mówi ks. Przemysław Kawecki. Nie jest jednak tajemnicą, że w murach opactwa naukowiec spotkał się ze swoim współpracownikiem, prof. Krzysztofem Meissnerem. Fizycy rozmawiali o tajemniczym odkryciu Polaka, które potwierdzałoby konstruowaną od lat teorię Penrose'a na temat wieczności wszechświata.

Penrose dla fizyki jest tym, czym The Beatles dla muzyki. To on, razem ze Stephenem Hawkingiem udowodnił twierdzenie o osobliwościach, potwierdzając istnienia wielkiego wybuchu z teorii Einsteina. Anglik zajmuje się głównie teorią świadomości, czarnymi dziurami i tzw. "wczesnym wszechświatem". Od dłuższego czasu stara się udowodnić istnienie wszechświata poprzedniego wobec naszego, co potwierdzałoby teorię cykliczności wielkiego wybuchu.

Właśnie o tym Penrose rozmawiał w klasztorze salezjanów z Meissnerem, wykładowcą UW odznaczonym Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za wkład w badania naukowe. Wszystko wskazuje na to, że Polak - choć jeszcze nie ogłosił tego oficjalną publikacją - odkrył koncentryczne pierścienie, będące pozostałością po poprzednim wszechświecie. Są one, mówiąc pokrótce, "echem poprzedniego eonu", czyli jednego z niekończących się cykli istnienia wszechświata i powstały podczas powtarzającego się wielkiego wybuchu. Takie wnioski zdają się płynąć z analizowanych przez Meissnera danych z sondy Planck.

Jeśli udałoby się udowodnić istnienie tzw. pierścieni Penrose'a, polski fizyk wywróciłby do góry nogami wszystkie teorie, zakładające wielki wybuch, jako początek wszechświata. Reakcja Penrose'a po spotkaniu w Czerwińsku nad Wisłą nie pozostawia złudzeń, co do skali odkrycia Meissnera.

Gdy mniej więcej rok temu Penrose dowiedział się o badaniach Polaka, natychmiast poprosił go o spotkanie. - Z racji, że dyskutujemy już z naszym gościem od dłuższego czasu, to pomyślałem, żeby spotkać się w tak pięknym, cichym otoczeniu i móc spokojnie porozmawiać, co fantastycznie się udaje - powiedział "Nowemu Kurierowi Płońskiemu" Meissner. O szczegółach spotkania rozmawiać nie chciał. Okazuje się jednak, że jego odkrycie zrobiło na Angliku olbrzymie wrażenie.

Penrose zmienia zdanie

Uwielbiam słuchać przemyśleń prof. Meissnera, który często nas odwiedza i prowadzi zajęcia dla młodzieży. Używa prostego języka i rozbudza fascynację fizyką. Wskazuje też na transcendencję nauk ścisłych, gdzie zaczyna się dialog z wiarą. Ma bardzo trafne refleksje na temat języka teologii, który wydaje się nazbyt skomplikowany dla zwykłych ludzi.

ks. Przemysław Kawecki
- Są takie chwile, w których ma się świadomość uczestniczenia w czymś wielkim. Jeśli profesor Meissner mówi, że po rozmowach w naszym klasztorze sir Roger Penrose postanowił zmienić treść jednego z rozdziałów swojej publikacji, to znaczy, że w czasie tych dwóch dni dokonało się coś bardzo istotnego - cieszy się ks. Kawecki. - Cieszę się, że cisza i klimat opactwa pomogły im w pracy. Zazwyczaj pomaga przyjeżdżającej tu z różnych powodów młodzieży - dodaje.

Trzeba przyznać, że Meissner i Penrose wybrali sobie miejsce i czas wyjątkowo symboliczne. Anglik do Polski został zaproszony na konferencję upamiętniającą 100-lecie teorii grawitacji. Czerwiński klasztor, obchodzący właśnie swoje 860-lecie, był zaś miejscem, z którego Jagiełło ruszył obalić porządek rzeczy ustalony przez Zakon Krzyżacki.

Teraz obaj fizycy - z tego samego miejsca i w znamienną rocznicę teorii Einsteina - ruszają obalić prawdopodobnie najbardziej fundamentalną teorię współczesnej nauki.

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/tajemnicza-wizyta-penrosea-w-polsce/9wmjc3
MICHAŁ PIASECKI - dziennikarz i publicysta


linia
foto

Klasztor w Czerwińsku nad Wisłą doczekał się wreszcie muzealnej sali, w której zgromadzono wiele pamiątek po prymasie Polski, kard. Auguście Hlondzie.

Już pierwszy dzień wystawy pokazał, jakie zainteresowanie będzie jej towarzyszyło. Około 300 osób ciekawych postaci Augusta Hlonda przekroczyło próg muzeum.

W podświetlanych gablotach znalazła się m.in. relikwie, pośmiertny odlew twarzy księdza prymasa, jego liturgiczne paramenty i szaty, w tym ornat żałobny, dokumenty i wiele osobistych przedmiotów codziennego użytku: maszyna do pisania, osobisty notatnik, czy też binokle.

W centralnym miejscu stoi biurko, przy którym pracował kardynał. Wszystko to opatrzone jest notami biograficznymi opisującymi kolejne etapy życia Augusta Hlonda, którego ostatnią wolą było, ażeby wszystkie jego rzeczy trafiły do któregoś z domów salezjańskich.

- Znane były jego proroctwa odnośnie Kościoła i ojczyzny. Przypominając sobie jego przesłanie i niełatwe doświadczenia jego życia, spróbujmy podczas zwiedzania tej wystawy, odnajdywać taką rolę, oczywiście w pewnej proporcji, w Kościele, narodzie i naszym państwie - mówił podczas otwarcia muzeum ks. inspektor Andrzej Wujek, prowincjał salezjanów, którzy poświęcił miejsce pamięci kard. Augusta Hlonda.

- Kiedy zobaczyliśmy, ile pamiątek zostało po kardynale Hlondzie, to tak naprawdę nie wiedzieliśmy, w co mamy włożyć ręce, i jak za tę pracę mamy się zabrać - przyznawał ks. Piotr Wyszyński, salezjanin z Czerwińska. - Udaliśmy się do ks. Zbigniewa Malinowskiego, byłego proboszcza tej parafii, i poprosiliśmy go o wyjaśnienie, skąd te wszystkie eksponaty i pamiątki znalazły się w jedynym miejscu, właśnie w naszym klasztorze.

Ks. Malinowski wspominał czerwcowy dzień 1947 roku, kiedy August Hlond w radzymińskiej świątyni udzielał mu sakramentu bierzmowania. Dziś, prawie 70 lat po tym wydarzeniu, nacinał symboliczną wstęgę, otwierając tym samym drogę do zwiedzania.

Tuż obok Muzeum Kardynała Augusta Hlonda znajduje się lapidarium pamiątek z czasów świetności czerwińskiego klasztoru.

Muzealna wystawa powstała w czerwińskim klasztorze dzięki grantowi uzyskanemu w ramach projektu Banku Zachodniego WBK "Tu mieszkam, tu zmieniam".

Autorką muzealnej ekspozycji jest Katarzyna Borowska. Uroczystości związane z otwarciem muzeum poprzedziła Msza św.

https://plock.gosc.pl/doc/2852344.Kard-Hlond-na-Mazowszu

linia
foto

Od czasów piastowskich i romańskiej kolegiaty zaczęła się historia Czerwińska, bez którego trudno byłoby zrozumieć 940 lat historii diecezji płockiej.

Zbiegają się w tym roku ważne historyczne rocznice, bo wiele miejscowości, wspominając tzw. falsyfikat mogileński z 1065 r., świętuje 950-lecie istnienia. Tak zrobił przed miesiącem Zakroczym, a teraz przyszła pora na Czerwińsk n. Wisłą, w którym dodatkowo obchodzono 860-lecie romańskiego kompleksu kościelno-klasztornego, zwanego przez historyków sztuki perłą Mazowsza.

Z tej okazji otwarto wystawę „Czerwińsk w starej fotografii”, uczniowie Zespołu Szkół im. Królowej Jadwigi przygotowali przedstawienie „Orłom podobni wznosimy skrzydła”, wręczono nagrody w konkursie „Czerwińsk nad Wisłą – moja mała ojczyzna”; był koncert muzyki organowej i występy chórów. – Historia to żywe kamienie, ludzie, którzy ją tworzą, to jesteśmy my – mówił ks. Łukasz Mastalerz, proboszcz parafii pw. Zwiastowania NMP.

O Czerwińsku jako o „miejscu królewskim” wspominał w homilii wikariusz inspektora ks. Przemysław Stolarski, reprezentujący Rodzinę Salezjańską Inspektorii Warszawskiej, wskazując na częste wizyty w klasztorze polskich królów i książąt mazowieckich. – Jednak trzeba pamiętać, że to Jezus Chrystus jest świadkiem wiernym, władcą królów ziemi. To On króluje nad naszymi sercami, duszami i nad naszym życiem. To Jezus uczynił nas królestwem – mówił ks. Stolarski w uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata. – Czego On od nas oczekuje? Że będziemy szukać prawdy, że będziemy jej posłuszni, że jej zaufamy. A prawdą jest On sam – dodał.
https://plock.gosc.pl/doc/2839976.Historia-na-nowo-pisana

linia
foto

Tegoroczna uroczystość Wniebowzięcia NMP i odpust parafialny połączone były z dożynkami dekanatu wyszogrodzkiego. Podczas Sumy odpustowej na ołtarzu obecne były relikwie św. Jana Pawła II, przywiezione do Czerwińska w czerwcu.
W piątek do Sanktuarium Matki Bożej Czerwińskiej przybyli wierni z całego dekanatu, by podziękować za tegoroczne plony i modlić się za przyczyną św. Jana Pawła II. Mszy św. odpustowej z udziałem duszpasterzy z poszczególnych parafii przewodniczył dziekan, ks. Janusz Mackiewicz. Rolnicy i sadownicy tego terenu przywieźli ze sobą okazałe wieńce dożynkowe. Parafie w: Żukowie, Małej Wsi, Wyszogrodzie, Rębowie, Grodźcu Orszymowie i samym Czerwińsku przygotowały następujące wieńce: z owocami, w kształcie monstrancji, z figurą Matki Bożej Niepokalanej, wieniec z owocami i kwiatami, wieniec z truskawką, w kształcie łodzi i w postaci pary żniwiarzy.

- Jan Paweł II w swojej encyklice „Laborem exercens” pisał: „W tejże samej pracy dzięki światłu, jakie przenika w nas z Chrystusowego zmartwychwstania, znajdujemy zawsze przepływ nowego życia i nowego dobra, jako zapowiedź nowego dobra i nowej ziemi…”. Ludzie tej ziemi, ziemi nad Wisłą! Niebo siejecie, gdy z Bogiem w sercu to czynicie – mówił w kazaniu odpustowym ks. Henryk Woźnowski.

Odnosząc się do postawy Maryi, w Czerwińsku czczonej od wieków w cudownej ikonie, przypominał: - Maryja bez reszty zwierzyła Bogu i zawsze ufała Bogu. Ona ukazuje nam prawdziwość słów Jezusa. Prawdziwość nieba. Zachęca nas, zaprasza, pomaga, byśmy do nieba wytrwale dążyli.
Tegoroczny odpust parafialny w sanktuarium czerwińskim miał także wymiar dziękczynienia za kanonizację Jana Pawła II. W trakcie odpustowej Sumy odbyło się wprowadzenie relikwii świętego do parafii w Czerwińsku. Po Mszy św. wierni mogli ucałować relikwiarz.

Tego dnia w murach klasztornych w Czerwińsku można było także zobaczyć wyjątkową wystawę ikon, która była owocem dziesięciodniowego pleneru artystów reprezentujących warszawską „Drogę Ikony”. To środowisko ikonopisarzy, związane z duszpasterstwem jezuitów.

https://plock.gosc.pl/doc/2123736.Przy-czerwinskiej-ikonie

linia

[1] [2] [3] [4] [5] [6][7] [8]

Czytania na dziś


Nowości

Czerwińsk nad Wisłą – duchowa łączność historyczna z papieżem Leonem XIV
Papież Leon XIV, były generał Zakonu Świętego Augustyna, wywodzi się z duchowości opartej na Regule św. Augustyna, którą stosowali również Kanonicy Regularni Laterańscy – dawni gospodarze Opactwa Romańskiego w Czerwińsku nad ...
more

Dodano:  19.05.2025 r.  
line

Świadkowie wiary i historii – spotkanie w naszej czerwińskiej parafii z ks. prof. Jarosławem Wąsowiczem SDB
W przyszłą niedzielę 25 maja 2025 roku podczas każdej Mszy Świętej, będziemy mieli zaszczyt gościć w naszej wspólnocie parafialnej ks. prof. UKSW dr hab. Jarosława Wąsowicza SDB. W swoim wystąpieniu przybliży nam sylwetki wybitnych ...
more

Dodano:  17.05.2025 r.  
line

Habemus papam! – kard. Robert Prevost przyjął imię Leona XIV
Dziś 08 maja 2025 roku w uroczystość, św. Stanisława Biskupa i Męczennika, głównego Patrona Polski, Kardynał Robert Prevost z USA, 69-letni dotychczasowy prefekt Dykasterii ds. Biskupów, został wybrany na konklawe 267. papieżem ...
more

Dodano:  08.05.2025 r.  
line

Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia, Salezjanie, ul. Klasztorna 23; 09-150 Czerwińsk n. Wisłą ; tel: 784 447 768;  
Konto: 05 9011 0005 0269 7361 2000 0010


pomnik historii Rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy z dnia 19 kwietnia 2021r.
„Czerwińsk nad Wisłą – dawne opactwo Kanoników Regularnych”, zostaje uznane za pomnik historii.
Dz.U. 2021 poz. 767

© Copyright Salezjanie Czerwińsk 2013-2025
© pphem


DUCHOWA STOLICA MAZOWSZA
Czerwińsk nad Wisłą

Zobacz nasz kanał na YouTube